Indianie o sobie - 30 lat temu… (część II)


[ pierwszy raz po polsku! ]

zobacz także: Indianie o sobie - 30 lat temu (część I) oraz Indianie o sobie - 20 lat temu...


"Mam nadzieję, że ludzie dobrze reagują na wasze przesłanie i wcielają je w życie. Może ci, którzy dotąd śmiali się z 'tradycyjnych' sposobów życia, potraktują je trochę poważniej. Jest wielu ludzi, którzy wyrośli w społeczeństwach zachęcających do marnotrawstwa i którzy nie znają innego sposobu życia. Ale może teraz posłuchają, bo stają przed przekonującymi przykładami tego, do czego taki tryb życia prowadzi." ["Letters", AN 6/2, 46]


"Hipisi, młodzi bez korzeni

Jeździcie w swoich autobusach

Kradniecie nasze świętości

I chcecie być tacy jak my.

Wasze długie włosy i paciorki

Maskują wasz styl białych ludzi

Ale wciąż chcecie zdobywać

Na nowe inne sposoby.

Wzywacie do rewolucji

Chcecie wolnej miłości i prochów

Liczycie, że wypełnią pustkę

Spowodowaną przez wasze choroby społeczne.

Ale nie strój czyni Indianina

Nie, szata nie czyni człowieka

Dopóki nie ma się szacunku

Dla niewidzialnego planu Ducha.

Więc chodźcie niemyci, jeśli tak chcecie

Dostawajcie dreszczy na prochach

Ale nie mówcie, że jesteście Indianami

To sprawia, że chorujemy."

[Bob Bacon: "Hippie/Hopi" AN 6/5, 3]


"Społeczeństwo popełnia błąd sądząc, że skoro Dennis Banks i ja zostaliśmy uniewinnieni, to jest po wszystkim. Wciąż około setki ludzi stoi wobec oskarżeń wynikających z Wounded Knee. Większość oskarżonych to kobiety, a większość z nich to matki z rezerwatów. (…)

Indianie amerykańscy zaangażowani są w wojne totalną ze Stanami Zjenoczonymi i ich rządem. Ma ona wiele frontów. Potrzebujemy wojowników na froncie politycznym, społeczno-gospodarczym, froncie lobbyingu i komunikacji. W każdym aspekcie współczesnego życia potrzebni są ludzie, którzy będą się organizować i uświadamiać sąsiednie społeczności. Dziś potrzebujemy krajowej i międzynarodowej koalicji nie-Indian i Indian bardziej, niż kiedykolwiek. (…)

Nasza walka jest walką o suwerenność, wyzwolenie i międzynarodowe prawo traktatowe. Dopóki będziemy mieli duchowość, będą istnieć wśród Indian wojownicy wolności. I kiedyś - nie ważne, czy za mojego życia, czy nie - to się stanie. Zostaniemy uznani przez USA. Zwyciężymy - i przetrwamy." [Russell Means: "Our fight is one of Sovereignty", AN 6/5, 5]


"Claremore, Oklahoma - Śledztwa, zaprzeczenia, przesłuchania i przeniesienia to wynik oskarżeń o masowe sterylizacje młodych tubylczych kobiet w rządowym szpitalu Indiańskiej Służby Zdrowia (IHS) w Claremore. Dr Connie Uri, tubylcza lekarka z Los Angeles przedstawiła [podważające oficjalne dane - red.] statystyki, z których wynika, że w roku finansowym 1973 w Claremore poddano sterylizacji 132 tubylcze kobiety. 100 zabiegów nie miało wskazań medycznych, co oznacza, że ich jedynym celem było uczynienie młodych kobiet niezdolnymi do reprodukcji. 'Według dokumentacji IHS 19% Indianek, czyli 45000 jest w wieku rozrodczym. W szpitalu w Claremore sterylizowano co siódmą rodzącą tam kobietę. To ludobójstwo Indian.' Dr Uri dodała, że formularze zgody na zabieg pisano trudnym jezykiem, którego wiele kobiet mogło nie rozumieć. Powiedziała też, że powinna istnieć polityka świadomej zgody, kładąca nacisk na program planowania rodziny zapewniający inne sposoby planowania rodziny i szerokie porady. Problemy z Claremore wydają się być częścią ogólnokrajowego obrazu. Podkomisja śledcza Senatu dowiedziała się we wrześniu, że braki w personelu i finansowaniu Indiańskiej Służby Zdrowia powodują obrażenia i zbędne wypadki śmierci wielu Indian. (…) Dyrektor HIS zeznał przesłuchującym go senatorom, że 'sterylizacje z przyczyn pozamedycznych uważane są za metodę planowania rodziny'. Jednak oficjalny raport podkomisji Senatu potwierdził, że procedury sterylizacji w szpitalu 'nie podkreślają wystarczająco ich nieodwracalności'. We wrześniu zatwierdzona została budowa nowego, wartego 8,5 mln dolarów indiańskiego szpitala w Claremore. Nowa placówka na 80 łóżek będzie zatrudniać 269 pracowników. Pytanie: czy oznacza to więcej sterylizacji, czy lepszą opiekę medyczną?" ["Sterilization of Native Women Charged to IHS", AN 6/5, 6]


"W pierwszym publicznym wystąpieniu nowy brazylijski minister Interioru oświadczył: 'Mogę obiecać: przyjmiemy politykę integracji ludów tubylczych w społeczeństwie brazylijskim mozliwie najszybciej. Wierzymy, że ideały zachowania ludności tubylczej w jej naturalnym środowisku są szczytne, ale nierealistyczne.'

Ta teza nie jest nowa. Z większym lub mniejszym naciskiem jest dominującą polityką rządu Brazylii wobec Indian od 1964 roku. Nowe jest to, że rząd ma teraz lepsze niż kiedykolwiek warunki do jej praktycznej realizacji. W grudniu 1973 roku prezydent generał Medici przyjął nową ustawę, tzw. Statut Indian, która stworzyła podstawy prawne 'szybkiej integracji' Indian i masowego zaboru ich ziem.

Najważniejsze w tej polityce jest to, że całkowicie ignoruje ona historię tubylczych doświadczeń Brazylii, która przez 70 lat pokazała, że setki plemion poddanych "szybkiej integracji' nie integrują się z brazylijskim społeczeństwem, lecz przeciwnie - rozpadają się i giną jako ludy.

W 1968 roku utworzono Narodową Fundację Indiańską (FUNAI), by odeprzeć rozmaite oskarżenia, że rząd Brazylii praktykuje politykę ludobójstwa wobec istniejących jeszcze indiańskich ludów i plemion. (…) W dokumentach przedstawiano FUNAI jako syntezę najbardziej zaawansowanych aspektów indiańskiej polityki Brazylii. Jednocześnie, naciskany przez krajową i międzynarodową opinię publiczną, rząd obiecał pomoc dla Parku Narodowego Xingu i utworzenie pięciu nowych parków tubylczych: Tumucamaque, Aripuana, Araguaia, Ianomami i Atalaya. Jednak od 1970 roku FUNAI zaczęła zmieniać politykę i odchodzić od zasad zawartych w pierwotnym statucie. Gospodarcze kręgi z południa kraju, wielcy obszarnicy i koncerny zagraniczne zaczęli naciskać na rząd, by ten otwarł ziemie Amazonii i sprzeciwił się uznaniu praw Indian. Rząd ogłosił plany budowy Szosy Transamazońskiej, wystąpił o finansowe wsparcie do takich agencji międzynarodowych, jak Bank Światowy i wdrożył system zachęt finansowych dla inwestycji w Amazonii. Wreszcie, w swych oświadczeniach FUNAI zaczęła popierać przedsiębiorców i twierdzić, że Indianie muszą się zintegrować jako siła robocza napędzająca rozwój Amazonii.

(…) W lutym 1971 roku rząd zapowiedział budowę szosy przez Park Narodowy Xingu. W listopadzie 1973 roku generał Araujo z FUNAI ogłosił, że zmiana profilu Parku jest nieunikniona i że intencją rządu jest 'zintegrować ze społeczeństwem' 15 tamtejszych plemion. Orlando i Claudio Villas Boas, dwaj światowej sławy bracia, którzy od 29 lat poświęcili się ochronie Indian Xingu, natychmiast zaprotestowali. Kolejny raz argumentowali, że taka gwałtowana integracja zgotuje tym plemionom los setek innych plemion z Brazylii. (…)

Prezydent FUNAI powiedział: 'Indianie to eksponaty z muzeum dla przyjemności obcych antropologów, którzy nic nie wiedzą o krajowej rzeczywistości'. Takie oskarżenia są złośliwe i fałszywe. Prawdziwymi wrogami Indian są ci, co je składają, a nie ludzie zaangażowani w doświadczenia, które reprezentuje Park Narodowy Xingu. Nikt nigdy nawet nie wspomniał, że na świecie park ten chwalony jest jako jedna z najbardziej skutecznych i humanitarnych form ochrony Indian w całej historii Ameryki. (…)

Nowy 'Statut Indian' podsumowuje program FUNAI odnośnie przeznaczenia plemiennych mniejszości Brazylii. Jego podstawą jest nacisk na 'szybką integrację' plemion. Pomimo liberalnego i nowoczesnego tonu, nowy 'Statut Indian' daje mandat do zniszczenia indiańskich społeczności w imię 'asymilacji' i 'integacji'." ["A Policy of Genocide", AN 6/5, 8]


"Radebeul, Niemcy Wschodnie - W tym cichym miasteczku stoi drewniana chata pełna reliktów amerykańskiego 'Dzikiego Zachodu' - pełne skalpów i tomahawków, być może największe w Europie, Muzeum Indian Ameryki Północnej. Przyciąga ono 180 tys. zwiedzających rocznie, głównie dzieci. Otwarte w 1928 roku muzeum poświęcono Karolowi Mayowi, płodnemu niemieckiemu pisarzowi, który zdobył sławę i fortunę, pisząc książki o Indianach, choć nigdy wczesniej nie widział Ameryki. Jego książki, powstałe gdy siedział w więzieniu, adaptowano w NRD na filmy z amerykańskimi gwiazdami. Większość zbiorów muzeum zgromadził barwny amerykański cyrkowiec Patty Frank, który objechał Europę z cyrkiem z Dzikiego Zachodu, a gdy w latach 20. Popadł w kłopoty finansowe, sprzedał kolekcję wdowie po Mayu.

Władze NRD, choć popierają muzeum jako sposób ukazania walki Indian z imperializmem, zakazały początkowo książek Maya pod zarzutem gloryfikowania imperialistycznych ideałów. Dziś pracownicy muzeum mówią, że ich celem jest zapewnienie lepszego zrozumienia odwiecznej walki Indian o wolność i wysuwanych obecnie przez tubylców Ameryki Północnej żądań uznania ich praw. Niestety, chociaż muzeum może uczyć o imperializmie, niektóre mayowskie stereotypy żyją i utrudniają poznanie prawdy o tubylcach. W całej Europie nie brakuje wychowanych na uproszczonym wizerunku Indian hobbystów. Biją tam-tamy, wojenne okrzyki lecą w powietrze, traperzy w skórach obserwują 'taniec niedźwiedzia' malowanych Indian. Wszystko to ku zażenowaniu innych myślących Niemców, ciężko pracujących, by rozbudzać świadomość i wspierać tubylcze cele. Wiele z 'AN' tłumaczone jest na niemiecki, trafia tu też ponad 400 egzemplarzy pisma, co wskazuje jak poważnie studiowane są obecne wydarzenia w Ameryce Północnej." ["From Europe to America And Back: America Exports Its Myths", AN 6/5, 11]


"W tych okolicznościach - mówił wielki wódz Rady Kri, Billy Diamond - to wszystko, na co można było liczyć. Mówił nawet, że to najlepszy układ, jaki zawarli kiedykolwiek Indianie Ameryki Pn. Wielu innym trudno zrozumieć, dlaczego Kri i Inuici wybrali zawarcie jakiegokolwiek układu z Kanadą i Quebekiem - układ nie odaje związku tubylców z ziemią, oddaje brutalną rezeczywistość buldożerów, które już rozdzierają Matkę Ziemię koło Fortu George.

Billy Diamond udarzał w wysokie tony, omawiając porozumienie, zgodnie z którym Inuici i Kri wycofają z sądów zarzuty przeciw ukochanemu projektowi premiera Bourassy: 75 mln dolarów w gotówce przez pierwsze 10 lat; 75 mln dolarów opłat za projekty hydroelektryczne w dłuższym okresie; wytyczenie 2000 mil kw. rezerwatu dla ludu Kri i 25000 mil kw. terenów pod myślistwo, rybołówstwo i traperstwo; przeniesienie pierwszej tamy z 23. na 54. milę rzeki LaGrande; obowiązek konsultacji wszystkich planów rozwoju z Kri; rozpoczęcie negocjacji na temat indiańskich rad szkolnych, policji i placówek zdrowotnych.

Kri i Inuici zgodnie z prawem będą się mieli lepiej, niż większość tubylczych ludów Kanady. Ich porozumienie uzna przynajmniej Parlament, podczas gdy większość pozostałych traktatów to tylko dżentelmeńskie umowy, które Parlament dopiero ma zatwierdzić. Z drugiej strony - przeważa ta sama zasada dominacji - Patlament może jednostronnie odwołac swe postanowienia w dowolnej chwili." ["A Settlement Reached In The James Bay Dispute", AN 6/5, 12]


"Indianie i Metysi z Terytoriów Północno-Zachodnich podczas historycznego tygodniowego spotkania w Fort Good Hope w czerwcu 1974 roku ogłosili trwałą własność 450 tys. mil kw. tradycyjnych ziem i odrzucili model oddawania ziemi w zamian za rekompensatę. Robiąc tak, opowiedzieli się za takim rozstrzyganiem tubylczych roszczeń, które jest radykalnym odejściem od tradycji postępowania z prawami ziemskimi Indian. Odrzucili pogląd, że załatwianie problemów z ziemią to zawsze jej oddawanie, a nie potwierdzanie praw do niej." ["NWT: Land Not Money", AN 6/5, 18]


"Japońskie miasto Minamata zyskało światowy rozgłos, nadając nazwę jednej z największych współczesnych katastrof z truciznami. Setki ludzi chorują, a wiele zmarło z powodu tzw. choroby Minamata: zatrucia rtęcią. Czy lud Ojibwa z terenów Traktatu nr 3 stoi przed katastrofa podobnych rozmiarów? Czy nazwa Kenora stanie się równie niesławna, jak Minamata? Nie z powodu wyrębu lasów, produkcji papieru i napięć rasowych, lecz z powodu chorób i niszczenia ludzi? Dlaczego oponii publicznej odmawia się informacji o zatruciu rtęcią w tym regionie? Jakie badania zrobiono?

Raport 'Znaczenie rtęci dla zdrowia publicznego', przygotowany przez gabinet w Ottawie [stwierdza m.in. - red.]: 'W systemach rzecznych Wabigon-English River stężenia rtęci w rybach należą do najwyższych zanotowanych w Ameryce Północnej i są porównywalne z tymi stwierdzonymi w Japonii.' Raport ten nigdy nie został ogłoszony publicznie. (…) Raport federalny mówi, że potrzeba 70 lat na oczyszczenie się rzek. Inne naukowe raporty mówią, że oczyszczanie potrwa 'stulecia'." ["There Is Death in the Waters of Ontario", AN 6/5, 20]


"Raport w sprawie użytkowania i sprzedaży ziemi w Rezerwacie Pine Ridge potwierdza zarzuty wysuwane podczas okupacji Wounded Knee, mówiące o tym, że tradycyjni właściciele ziemi są eksploatowani zarówno przez białych, jak i będących Indianami tylko po części. Mówi on, że problemy te wynikają z obecnej polityki BIA i plemienia. Wiele osób mających połowę lub więcej krwi zmuszanych jest do sprzedawania swojej ziemi, poniewaz nie dostaja dośc pieniędzy w ramach opłat dzierżawnych, by było to dla nich opłacalne. Obok eksploatacji ze strony białych ranczerów istnieje też eksploatacja ze strony osób, które maja mniej niż połowe indiańskiej krwi, oraz pracujących dla BIA lub rady plemiennej, których dochody umożliwiają im kupowanie ziemi. Ziemia często sprzedawana jest w tzw. 'pakietach' - dzierżawca wpłaca pieniądze do BIA, które rozdziela je między indywidualnych właścicieli. Taka praktyka, skarżą się właściciele, odbiera im kontrolę nad swoją ziemią. Inne skargi dotyczą nadmiernego wypasu bydła, zbyt niskich opłat dzierżawnych i niemożliwości negocjowania umów dzierżawnych." ["Indian Wars Get Serious As Colonial Racism Continues", AN 6/5, 28]


"Niektórzy politycy ubiegający się o urzedy w listopadowych wyborach wykorzystali konflikt Indian i białych do zdobycia głosów. Republikański kandydat do Senatu, Leo Thorsness wzywał, by zakazać działalności Ruchu Indian Amerykańskich (AIM) w Dakocie Pd. Demokratyczny senator McGovern nie posunął się tak daleko, ale potępił gwaltowość AIM. William Janklow, zanim jeszcze został stanowym prokuratorem generalnym skarżył się, że został przedstawiony w złym świetle [Janklow oskarżony był przed sądem plemiennym o gwałt na Indiance z Pine Ridge - red.] i żądał równego czasu, by opowiedzieć Ameryce 'prawdę o AIM i jego fałszywych liderach'. 'Jeśli Bill Janklow może prowadzić rasistowska kampanię i wygrać 2 do 1, to dla mnie oznacza to, że 65-70% stanu jest rasistowska' - powiedział na konferencji prasowej Russell Means. Jednocześnie napięte relacje między reżimem Dicka Wilsona i sympatykami AIM oraz frakcjami grupy Wilsona i Biurem ds. Indian nadal powodowały w Pine Ridge.śmierć i gwałt." ["Pine Ridge Tensions Grow", AN 6/5, 28]


"Przyszli historycy - a nawet obecni - którzy będą szukać najważniejszego Indianina lat powojennych przegrają, jeśli nie wybiorą Hanka Adamsa - niewielkiego, skromnego i nieco tajemniczego Assibiboine-Siuksa z Fort Peck w Montanie. (…) Adams jest najlepiej znany ze swej działalności w walce na rzecz praw rybackich na pacyficznym Północnym Zachodzie. 'The New Indians' Stana Steinera - wczesny podręcznik ruchu Indian - wspomina go jako obecnego podczas demonstracji 'fish-ins' organizowanych przez NYIC w stanie Waszyngton, jednak należy dodać, że nie tylko był tam obecny, ale odpowiadał za większość planowania i komunikatów prasowych. (…)

W ostatniej dekadzie Adams stał się czołowym teoretykiem indiańskiej strony sporu i nigdy nie porzucił swoich pierwotnych przekonań co do zakresu indiańskich praw rybackich. (…)

Kiedy Hank trafił do walki o prawa do połowów ryb, Indianie byli rozczarowani, niezorganizowani i z pewnością zdemoralizowani. Przez dekadę jego działalności sytuacja zmieniła się całkowicie. Prawa do łowienia ryb, zagwarantowane w traktatach z lat 1854-55 zostały potwierdzone przez Sąd Najwyższy i sądy niższych instancji, a plemiona mają teraz komisje rybacką. Z Hankiem jako jej nowym komisarzem, który nadzoruje potwierdzone ostatnio prawa do połowów. Gdyby ktoś zbadał wszystkie spory prawne ostatniej dekady i wskazał temat zalatwiony dla Indian najbardziej korzystnie, musiałyby to być prawa rybackie i już choćby za to Adams powinien zostać uznany za czołowego współczesnego przywódcę indiańskiego. A rybołówstwo to tylko jedno z jego spokojniejszych zajęć. (…)

Hank uczestniczył w warsztatach w St. Paul jako części działań karawany [Szlaku Złamanych Traktatów do Waszyngtonu w 1972 roku - red.] i odpowiadał za przygotowanie słynnych Dwudziestu Punktów, które karawana chciała przedłożyć prezydentowi. Podczaas tygodniowej okupacji siedziby BIA Hank został głównym negocjatorem okupantów. Kiedy odkrył, że wyjeżdżająca karawana zabrała wiele dokumentów Biura, zgłosił się na ochotnika, by te dokumenty odzyskać. Gdy Kraj Indian dowiedział się, że Hank gwarantuje bezpieczny powrót dokumentów, do Waszyngtonu zaczęły napływac całe ich kartony. (…)

Po okupacji BIA Adams został ostrzeżony o zbliżających się kłopotach w Pine Ridge, gdzie BIA pozwoliło przewodniczącemu rady plemiennej Siuksów Oglala Richardowi Wilsonowi stworzyć osobiste siły policyjne do zastraszania sympatyków AIM i przeciwników politycznych. Hank napisał do ludzi z Kongresu i rządu wiele listów z ostrzeżeniami, ale zignorowano je tak, jakby władze chciały konfrontacji, aż wreszcie Siuksowie zbuntowali się i zajęli Wounded Knee. Hank znów zgłosił się jako pośrednik i przyczynił się do wypracowania przez obie strony kompromisu. W czasie mniej niż roku pomógł rozwiązac dwa ważne i gorzkie konflikty Indian z rządem federalnym. W nagrodę rząd usiłował wrobić go w fałszywe oskarżenia, a Indianie obdarzyli zazdrością i wrogością.

(…) W minionej dekadzie Adams żył skromnie jako dyrektor niewielkiej organizacji Survival of American Indians z niewielkim budżetem, głównie na kaucje i procesy. Kościoły i grupy praw człowieka szukające charyzmatycznych Indian konsekwentnie odmawiały mu pomocy. Marlon Brando nazwał go Indianinem bliskim świętości. I tak to trwa… Adams pracuje obiecnie nad paroma książkami, które opiszą znaną mu współczesną scenę indiańską, a mało kto zna ją lepiej.' [Vine Deloria, Jr.: "The Most Important Indian", AN 6/5, 30]


"Czy segmenty indiańskiej ludności USA narażone są na 'zbieranie rasowych danych wywiadowczych' przez FBI i inne agencje federalne tak, jak ruch czarnych nacjonalistów w latach 60.? Dowody wskazują na jedną oczywistą odpowiedź: tak. Tylko w 1974 roku historycy badają 'nowy nacjonalizm' tubylców, językoznawcy szkicują schematy 'symbolicznej retoryki konfrontacji', a FBI - w zgodzie z nowopowstałymi mechanizmami Biura ds. Indian - znalazło nowa arenę 'wywiadu rasowego'." ["FBI And Indians", AN 6/5, 31]


"Stokely Carmichael to czarny organizator Rewolucyjnej Partii Narodów Afryki. Wielokrotnie popierał Indian. Przyjechał do okupujących biuro BIA w Waszyngtonie i do uczestników okupacji Wounded Knee. Oto jego słowa: 'W Ameryce walka czarnych jest starsza niż nacjonalizm. Amerykańska prasa chciałaby nas przekonać, że to walka o integrację z kapitalistycznym systemem. Gdyby mieli rację, czarni nie wstępowaliby do Czarnej Siły i Czarnego Nacjonalizmu, tylko staraliby się dołączyć do głównego nurtu Ameryki. To samo dzieje się z ruchem Indian. Zadaniem prasy jest oszukiwać ludzi, przedstawić fałszywe cele, sprawić by myśleli, że walczą nie o to, o co walczą. Ale jest jak jest - i nikt tego nie zmieni.

Czarni muszą walczyć o ziemię. Malcolm X, który zrobił wiele dla walki czarnych i walki całego świata, powiedział nam, że jeśli chcemy rewolucji, powinniśmy walczyć o ziemię. Jeśli nie masz ziemi, będziesz zależny od tego, kto ją ma. Jeśli nie ma się ziemi, nie można być narodem. To z ziemi pochodzi wszystko. To co jemy pochodzi z ziemi. Ubrania, które nosimy pochodzą z ziemi. Wszystko, co niezbędne w technicznym społeczeństwie pochodzi z ziemi. Gdy ludzie walczą o rewolucję, muszą walczyć o ziemię. Jesli nie będą walczyć o ziemię, nie będą walczyć o rewolucję. Będą walczyć o reformy. Można dążyć do ruchu reform. Ale reforma - to nie rewolucja. (…)

Europejski imperializm dotknął wielu ludzi. Rozproszył czarnych po całym świecie. Oparł się na bogactwie i pracy czarnych. Ale zdziesiątkował czerwonych. Jednak prawda obalona na ziemię powstanie. Ziemia należy do czerwonych. Czerwoni muszą przewodzić w walce o nią. Inni z nas mogą i powinni ich popierać.'" ["The Red And the Black", AN 6/5, 32]


Określenie 'Ziemia Cudów' w stosunku do Nowego Meksyku, zalewanego rosnącą liczbą turystów i ludzi szukających spokoju, nie jest przesadne. To kraj tak piękny, że przejawy XX wieku w rodzaju słupów linii telefonicznych i asfaltowych szos wydają się tam czasem nie na miejscu. Dlatego Nowy Meksyk staje się jednym z obszarów gwałtownego rozwoju, a rozwój ekonomiczny może być hamowany tylko z jednego powodu - z braku wody. Albuquerque, Santa Fe, czy Taos muszą miec dostęp do coraz wiekszych zasóbów, jeśli mają się rozwijać tak, jak chciałyby tego ich władze. Te potrzeby stawiają rozwijające się ośrodki miejskie na kolizyjnym kursie z miejscowymi Indanami, farmerami Chicano i innymi, a wynik tego stracia wielu uważa dziś za przesądzony. Tymczasem indiańscy działacze twierdzą, że Indianie mają potężnego sojusznka: prawo. Problem w tym, że rząd federalny systematycznie ignoruje prawo, szczególnie w sprawie wody w Nowym Meksyku" ["Water Wars in the Land of Enchantment", AN 6/5, 34]


"Juz czas, by władze oddały Indianom trochę bizonów. Szacuje się, że w Ameryce przed Kolumbem było 60 mln bizonów. W 1850 roku żyło ich nadal co najmniej 20 milionów. Ale w 1889 roku w USA doliczono się już tylko 551 byków, krów i cieląt. W Parku Narodowym Yellowstone, w Wyomingu, ojczyźnie ostatniego wolnego stada w USA, naliczono tylko 22 bizony. Dziś Narodowe Stowarzyszenie Bizona (NBA) mówi, że ma udokumentowane 15000 bizonów należących do jego członków w 39 stanach, kolejne 5000 należące do właścicieli prywatnych i ogrodów zoologicznych oraz około 5000 w ostojach federalnych. Wszystko to tylko w USA. W Kanadzie w 1893 roku bizony znalazły się pod ochroną Królewskiej Konnej. W 1922 roku w Albercie i NWT, na południe od Wielkiego Jeziora Niewolniczego utworzono Park Narodowy Bizona Leśnego o powierzchni 17300 mil kwadratowych. Dziś po trawiastych równinach i północnych puszczach parku wędruje około 15000 bizonów. Rezerwat Blackfoot w Cluny, w Albercie, ma niewielkie stado 30 bizonów, ofiarowane rezerwatowi przez rząd Kanady z większej ostoi Elk Island. Mniej szczęścia z bizonami ma Ontario, gdzie myśliwi w praktyce wybili jedyne tamtejsze stado." ["Return of the Buffalo", AN 6/5, 39]


"W 1974 roku Senat USA, na skutek sprzeciwu grupy senatorów z Południa, kolejny raz nie ratyfikował konwencji ONZ z 1948 roku zakazującej ludobójstwa. Prezydent Truman przedłożył konwencję Senatowi w 1951 roku, ale USA nie zgodziły się na określenie ludobójstwa jako 'zbrodni międzynarodowej'. Konwencja zabraniałaby i karała działania zmierzające do zniszczenia w całości lub części grupy etnicznej, narodowej lub religijnej." ["…and more racism", AN 6/5, 40]


"Jesli masz 2000 dolarów, możesz kupić jeden z 268 karabinów z 'Kolekcji Pamiątek po Custerze' - tylu bowiem kawalerzystów padło w obronie 'Ostatniej Placówki Custera'. Na każdym egzemplarzu wygrawerowano nazwisko jednej z ofiar - głosi reklama. Pięć lat przygotowań i wreszcie każdy lojalny Lakota może wysłać czek na 2000 dolarów, by pomóc Ameryce utrwalić jeden z jej ukochanych mitów." ["…and more racism", AN 6/5, 40]


"Czy uwierzycie, że co roku skauci przebierają się za Indian w Camp Big Timber koło Elgin w Illinois i odtwarzają 'Pieśń o Hiawacie'? Czy uwierzycie, że ludzie z całego kraju przyjeżdżają ich obejrzeć? Czy uwierzycie, że dochody w części wspierają misjonarzy, którzy jeżdżą przekonywać Indian, by nie ubierali się jak Indianie?" ["…and more racism" AN 6/5, 40]


"Ten list kieruję do moich przyjaciół, którzy czytają NOTES. Niewątpliwie interesujecie się jakoś Ludami Tubylczymi. Ale pamiętajcie, że zainteresowania rozciągają się od poszukiwania starych kamieni do walki o prawa tubylców. My biali nie musimy przepraszać za Szlak Łez, bo zaczął się dawno temu. Ale to długi szlak i czas juz, byćmy go zakończyli. To co my biali możemy zrobić, to wspierać walkę tubylców i pomagać eliminować kłamstwa tkwiące w głowach wielu Europejczyków. Charlie Carlson, US Army, Europa" ["Letters", AN 6/5, 46]


"1 października 1974 poszedłem do fryzjera w Zakładzie Poprawczym Clinton. Wychowawca kazał mi się ostrzyc. Powiedziałem fryzjerowi, że obcinanie włosów jest sprzeczne z moją religią, bo jestem z Dłuigiego Domu. Fryzjer ostrzegł mnie, że jeśli nie zetne własów, zostane zamknięty za karę w izolatce. Kiedy zapytałem, co mówi na ten temat regulamin, powiedział: 'Włosy powyżej ucha i kołnierzyka na karku'. Powiedziałem, że ostrzygę się zgodnie z tym regulaminem i kazałem obciąć się 'na Irokeza' - na łyso, z wyjątkiem paska włosów na czubku głowy. Chociaż miałem włosy powyżej ucha i kołnierzyka na karku, zostałem izolowany 'za indiańską fryzurę'. Czy możecie mi pomóc? Douglas (Little Thunder) Anderson, Box B, Dannemora, NY" ["Letters", AN 6/5, 46]


"Jestem bardzo zaniepokojona wieloma listami, które przychodzą do NOTES od uwięzionych Indian, którzy nie mają rodziny, przyjaciół ani nikogo, kto by im pomógł. Jeżeli jakikolwiek Indianin jest w takiej sytuacji i chciałby, żeby ktoś do niego napisał, zrobię to z przyjemnością. Moje serce jest całkowicie z Indianami - są tuż po mojej rodzinie i zrobię wszystko, byle tylko im pomóc. Georgia Matten, Obermaubach, RFN" ["Letters", AN 6/5, 46]


"My, współcześni Indianie, żyjemy w świecie zamieszania. Kochamy życie po indiańsku i tylko wtedy dobrze się czujemy. Ale mowi nam się, że aby poradzić sobie w tym świecie, musimy być jak biali ludzie. Jestem Indianka pół krwi. Mój ojciec był Nez Perce. Przez 13 lat mieszkałam w rezerwacie i żyłam naprawdę w zgodzie z Matką Ziemią. Później mój tato umarł, a moja mama przeniosła się do Miami. Teraz mam 16 lat. Tutaj nie czuję się już tak, jak w domu. To życie jest zbyt materialistyczne i pełne fałszywych wartości. Nie wiem, jak ktokolwiek z nas mógłby żyć w taki sposób i być zadowolony. Ja próbowałam jednego i drugiego. Mam nadzieję, że wszyscy będziecie żyli wsłuchani w Wielkiego Ducha i nie podążycie za żadnymi fałszywymi wierzeniami. Biały człowiek może ratować gęsi i żurawie, ale na pewno nie ratuje sposobu życia Indian.

Wracam do domu. Dyann Morning Star, Miami, Floryda" ["Letters", AN 6/5, 47]


"Pragnę tylko powiedzieć, że jestem dumny z tego, że Wielki Duch uczynił mnie Indianinem. Wszyscy moi bracia i siostry, wy także powinniście być z tego dumni. Wracajcie do Starych Dróg, kroczcie indiańską ścieżką życia, rozmawiajcie z Wielkim Duchem i dziękujcie mu każdego dnia. Będziecie o wiele szczęśliwsi, tak jak ja. Cante Onsika, Boston, Massachusetts" ["Letters", AN 6/5, 47]



Subiektywnego wyboru dokonał i teksty przetłumaczył Marek Nowocień (2004-2005)