GAZETA POZNAŃSKA, poniedziałek 12.06.2000

Zabawa na Malcie

Czerwonoskórzy opanowali miasto

W sobotę w Poznaniu, a szczególnie wokoło Malty pojawiliła się spora liczba kowbojów i Indian. Byli to wszyscy, którzy odpowiedzieli na hasło ,,Dwa razy TAK dla przygody'' i przez kilkanaście godzin bawili się w miasteczku rodem z Dzikiego Zachodu.

Wszyscy śmiałkowie przeżyli mnóstwo wspaniałych przygód.

Poławiacze złota

Plaża nad jeziorem maltańskim zmieniła się w Dziki Zachód. Kto tylko zawitał na festyn, natychmiasto zostawał ogarnięty Gorączką Złota. Krzysztof Maciejak i jego koledzy ze Złotoryi stworzyli klimat prosto z Klondike, a uczestnicy mogli sami spróbować znaleźć ten drogocenny kruszec w złotonośnym żwirze.

Polscy Indianie

Nieco dalej zbudowano indiańską wioskę, w której zagorzali wielbiciele tej kultury, ubrani w autentyczne stroje, uczyli dzieci strzelać z łuku. Grali także na najprawdziwszych indiańskich instrumentach. ,,Blade twarze'' z Poznania mogły również zobaczyć pokazy rzemiosła indiańskiego i posłuchać ciekawostek np. o amuletach, które mogą przynieść szczęście i ochronić przed złymi mocami.

Zabawa przy muzyce

Na specjalnie zbudowanej scenie wystąpiły zespoły: Harvest Time, Los Amigos i gwiazda, czyli Golec Orkiestra. Poznaniaków bardzo zainteresował pokaz i nauka rzucania lassem. Okazało się, że nie tylko można nim wytrącać z ręki np. gałązkę, ale także przyciągnąć do siebie dziewczynę. Przy okazji pobytu nad Maltą można było także nauczyć się tańców kowbojskich, a pomagał w tym zespół taneczno-kaskaderski ,,Saloon''.

Tak Tak z plecakiem

Przy okazji także można było kupić telefon komórkowy wraz z plecakiem, co, jak zachwalano na pewno pomoże w nawiązaniu przyjaźni kowbojów z Indianami.

Patronami medialnymi festynu byli: ,,Gazeta Poznańska'', Radio ESKA, Ośrodek Poznański Telewizji Polskiej. Organizatorem imprezy jest ERA GSM i ALCATEL. ELKA



GAZETA POZNAŃSKA, wtorek 11.07.2000

W Kole rozpoczęła się akcja ,,Kwitnące wakacje''

W indiańskiej wiosce

Łąka przy Miejskim Domu Kultury w Kole zamieniła się w sobotę, 8 lipca, w indiańską wioskę. Na skwerku stanęły trzy namioty - tipi, zaś między nimi krzątała się grupka ubranych w oryginalne indiańskie stroje pasjonatów kultury narodów Ameryki Północnej i Południowej. Wkrótce też, przy wtórze indiańskich bębnów, porwali oni do wspólnego tańca wszystkich, którzy mimo deszczyku na festyn przyszli.

A przyjść warto było. Co odważniejsi mogli postrzelać z łuku lub zagrać w bizonie ,,migdały''. Dużym powodzeniem cieszyło się też indiańskie rękodzieło - wisiorki, łapacze snów itp. Później, gdy prysznic z nieba wypłoszył amatorów koczowniczych plemion, w sali MDK dała ognisty koncert peruwiańska grupa ,,Legenda''. O indiańskich zwyczajach ciekawie opowiadali polscy ,,Indianie'', którzy przyjechali do Koła z Turku, Torunia i Oleśnicy.

Festyn zainaugurował akcję ,,Kwitnące wakacje''. Są to ekologiczne półkolonie dla dzieci z Koła. Czekają na nie ciekawe wyprawy: do Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego, rezerwatu Kawęczyńskie Brzęki i wysypisko w Maciejewie, a także zajęcia plastyczne, prozdrowotne i proekologiczne. AK



GAZETA WROCŁAWSKA, 07.09.2000

Indianin, pastor i masażysta z Chojnowa u Owsiaka

Chodzenie po ogniu

(CHOJNÓW) W tym roku nie było oficjalnego Przystanku Woodstok, ale był zlot pokojowego patrolu Jurka Owsiaka w Czernej, gdzie zorganizowano "ukryty" Przystanek Woodstok 2000 "Lębork stop - Nestorówka tak". Jednym z zaproszonych gości był Jerzy Niczyporuk z Chojnowa, który zbudował Owsiakowi indiańską wioskę, zaprezentował chodzenie po ogniu oraz polinezyjski masaż leczniczy.

- Do Jurka Owsiaka trafiłem przypadkiem. Wykonywałem masaż nad biurem "Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy" i pomyślałem sobie - czemu nie. Tak trafiłem na Przystanek Woodstok w Czernej - opowiada Jerzy Niczyporuk, który od lat interesuje się Indianami.

- Już jako dziecko bawiłem się w Indian. Później studiowałem ich kulturę i pojechałem do USA na zaproszenie do Instytutu Świętych Kręgów (Studiów Naturalnych). Chciałem wziąć udział w tańcu słońca.

W efekcie chojnowianin został... pastorem.

- W USA prowadziłem praktykę terapii naturalnej. Jest tam takie prawo, że trzeba mieć licencję poprzedzoną drogimi studiami lub trzeba być... pastorem. Przyjąłem więc święcenia, żeby zgodnie z prawem leczyć ludzi.

Na przystanku Woodstok Jerzy Niczyporuk przedstawił wolontariuszom Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy kulturę Indian. Była indiańska wioska, chodzenie po rozżarzonych węglach i strzelanie z łuku, które najbardziej przypadło do gustu 13-letniej córce Jurka Owsiaka, Ewie. Poza kulturą indiańską Jerzy Niczyporuk zaprezentował również elementy kultury polinezyjskiej, na czele z masażem leczniczym Maorysów oraz maoryskim tańcem złości.

- Polinezyjskiego masażu Ma-Uri uczyłem się w Instytucie Medycyny Polinezyjskiej. Odbyłem szkolenie w Polsce i Danii oraz praktykowałem ten masaż na Hawajach, gdzie powstał.

Jerzy Niczyporuk jest człowiekiem bardzo aktywnym. Poza organizowaniem indiańskich wiosek i warsztatów dla młodzieży jest także członkiem grupy muzycznej "Orkiestra Świtu", która często pojawia się na różnego rodzaju Festiwalach Folkowych. Prowadzi również Fundację Działań Społecznych w Chojnowie, której głównym zadaniem jest pomoc chorym dzieciom.

Michał Aleksander