25 VII 1976


Moja Matka wróciła do domu, straciła prawą nogę. Ona ma silną wolę życia i jest ciągle pełna łaski takiej jaka może być udziałem tylko osoby, która ją posiadła, moje siostry są same ze sobą. U nas nadszedł czas szczepowych tańców, moja rodzina uczestniczy w nich razem z naszymi ludźmi. Nie mamy pow wow jak Indianie z Równin, my tańczymy według dawnych tradycji tam w lesie, tak daleko gdzie wzrok Ameryki nie sięga. Są jeszcze chwile, kiedy możemy być tylko Creek a nie tylko Indianami amerykańskimi. Te chwile są piękne. Całe piękno, które jest wciąż magią mądrości, która jest nasza i która jest tańcem i śpiewem, albo tak jak mówi moja matka – poczuciem, że jest nam dobrze.

Teraz jest okres lata i zawsze wierzyłem, że okres ten jest dla dzieci i dla tych z nas, którzy są bezdzietni w uczucia. Ale jest gorąco. Oklahoma zawsze była znana ze swoich gorących lat i mroźnych zim. Mój nastrój? Więc jest zmienny, ale zawsze taki, jaki miło jest mi powitać. Był taki okres, nie tak dawno temu, kiedy można mnie było spotkać głaszczącego i jeżdżącego na dzikich koniach po równinach, śpiącego między dzikimi kwiatami, pijącego ze Studni Życia w głębi ogrodu. Teraz tylko w moich snach mogę widzieć piękno tych czasów.

Babciu, nie myśl, że te słowa były powiedziane ze smutkiem, bo nie były. Pamięć tych czasów barwi moje wspomnienia odcieniami tajemnicy zmierzchu i spokojem świtu. Uświadomiłem sobie, że Życie jest darem Żywych i dla Twojego serca przesyłam swój uśmiech, i tylko mogę mieć nadzieję, że to ogrzeje Cię tak jak Twoje serce przekazało mi ciepło, świetlisty nastrój.

Nie wiem czy jest możliwe zdjęć Twoich i Twojej Rodziny, dałoby mi to możliwość obcowania z wami, i dla takiego jak ja byłaby to prawdziwa radość. Jeśli nie możesz albo nie chcesz ja to zrozumiem, ale jednak bardzo by mnie to uradowało.

Moje sny pełne są łagodnych oczu tych, których chciałbym przytulić. Czasami podoba mi się muzyka, którą słyszę w radiu. Grywam w koszykówkę i baseball, dwa sporty, które mnie jeszcze cieszą i których uprawianie sprawia mi frajdę. Czasami można mnie spotkać uśmiechniętego, a czasami ogarniętego niepokojem mojej młodości, ale nawet tutaj możemy słyszeć poranne ptaki śpiewające pieśń wschodzącego słońca. I kiedy gorące słońce zawieszone jest w przestrzeni bladego, niebieskiego nieba, wtedy przez ziemię przechodzi słaby wietrzyk przynoszący spokój i w tych momentach mój umysł i moja pamięć wędrują, ale dobre jest miejsce do którego wracam.

Babciu, mam nadzieję, że ten skromny list zastanie Ciebie w dobrym nastroju, bo nieważne gdzie słońce zachodzi, zmrok świeci magicznym światłem, które było zasiane głęboko w sercach Dzieci Ziemi. Jest wielką stratą być na to obojętnym, ale dla tych, którym zależy i dla tych, którzy to czują jest to czas, w którym warto żyć. Moje serce sięga poprzez wielką wodę w nadziei, że będę trzymał Twoją rękę w duchu rzeczy, które są nam dane.

I Babciu, czekam na to co mi wysłałaś i czego chcę wysłuchać, bo jestem dziki w swojej wolności, ale moje uszy nie są zamknięte na dobre słowa.

Na razie powędruję dalej, ale pamiętaj, że odczuwałem Twój uśmiech i to było wspaniałe uczucie.


Twój Wnuk

OKTAWSOSHARJO

Yellow Hand