["Tawacin" nr 53 (1/2001)]

Zwierzenia Cienia

 

105. Nie jest łatwo zmieniać utrwalone zasady. Christina jest Amerykanką z Vermont, w 1/4 Czirokezką, konsultantką do spraw internetu. Jakiś czas temu zaprzyjaźniła się z samotną matką, pochodzącą po części z plemienia Seneków, projektantką stron www. Gdy ta szukała czasowej pracy, by móc ukończyć uniwersytet, Christina obiecała, że spróbuje jej pomóc. Wkrótce okazja zatrudnienia trafiła się w spółce kierowanej przez koleżankę Christiny z tego samego kościoła. Problemem było jednak, że jej przyjaciółka jest innego wyznania i pochodzenia. Christina zaproponowała więc, że zrezygnuje przez kilka miesięcy z połowy swojej pensji w tej spółce, aby za te same pieniądze zatrudnić jej przyjaciółkę. Zagroziła wręcz odejściem, jeśli jej oferta nie zostanie zaakceptowana. I wygrała - jej przyjaciółka została przyjęta i wkrótce stała się jedną z lepszych pracownic. Nie zmarnowała szansy, którą otrzymała od kogoś kto nie tylko umiał wczuć się w jej trudną sytuację, ale także zdobył się na coś więcej, niż tylko wyrazy współczucia czy doraźna uliczna jałmużna i przekonał innych do otwarcia się i zmiany dotychczasowych zasad.

106. Czasem trudno przewidzieć, że pomagając innym, możemy też pomóc samym sobie. Starsza pani ze stanu Delaware sponsoruje ubogie dziecko - Jordana z rezerwatu Pine Ridge. Wysyła mu odzież, przybory szkolne, listy i zabawki. Może za to liczyć na listy i telefony od szczęśliwego chłopca. Gdy wpadła na ten pomysł, myślała, że pomoże w ten sposób choć jednej osobie. Okazało się, że włączając się do akcji sponsorowania tubylczych dzieci, prowadzonej przez parę Indian z rezerwatu Mattaponi w Virginii, pomogła także sobie, że i jej własne życie odmieniło się, stało się szczęśliwsze i bogatsze. Babcia namówiła też koleżanki, by siedząc przed telewizorem, czy czekając w kolejce do dentysty robiły z włóczki swetry, skarpety i maskotki. Wysyłając paczki do rezerwatu, wszystkie czują się bardziej potrzebne i dowartościowane. A coraz więcej darów pochodzi od ich koleżanek z domu starców.

107. Nie jest łatwo wpływać na swoje otoczenie, ale przemyślanym postępowianiem można sporo osiągnąć. Imburgia, nauczycielka z Arizony 20% dochodów z każdej sprzedanej książki przeznacza na program "adopcji dziadków" i inne akcje pomocy samotnym starszym ludziom z rezerwatów. Do dziś regularnie pisuje do Babci, którą 14 lat temu adoptowała w Dakocie Południowej. Wspólnie z mężem postanowiła też adoptować tej jesieni dwie upośledzone indiańskie dziewczynki z domu dziecka i zapewnić im wychowanie w rodzinie o tubylczych korzeniach. Imburgia od lat uczestniczy w akcjach pomocy dla Leonarda Peltiera, pisuje listy do indiańskich więźniów, tańczy na lokalnych pow-wow i wspiera indiańskich rzemieślników. Kupowane od nich po umiarkowanych cenach wyroby i ozdoby to od lat doskonałe prezenty dla znajomych i rodziny. Zamówione u nawajskiego jubilera obrączki ze srebra i turkusu upamiętniły 30. rocznicę ślubu, a goście złożyli u artysty nowe zamówienia. Także tubylcze nagrania i instrumenty pochodzą w większości wprost od produkujących je indiańskich znajomych, z których wielu stało się z czasem "hunka", czyli członkami przybranej rodziny Imburgii i jej męża. I jak sami twierdzą, to od nich właśnie otrzymują w sumie więcej, niż sami byliby w stanie kiedykolwiek ofiarować.

108. Nie jest łatwo zmieniać świat wokół siebie. To domena wąskiego kręgu ludzi z wizją, poczuciem misji i odpowiedzialności. Ale któż z nas nie dostrzega na codzień dowodów na słuszność lakockiej mądrości "Mitakuye Oyasin" - tego, że wszyscy jesteśmy spokrewnieni i uzależnieni? A jednak tak trudno zmieniać choćby swoje najbliższe otoczenie, czy rodzinę. Wymaga to cierpliwości, delikatności, ale też odporności na krytykę i porażki. Kto wie jednak, czy nie najtrudniejsze jest zmienianie samego siebie. Szukanie możliwości rozwoju i samodoskonalenia. Unikanie rutyny, wygody i samozadowolenia. Nieustanne przypominanie samemu sobie, że jesteśmy tylko jednym z wielu elementów Kręgu Życia, przeznaczonym do tego by przede wszystkim dawać, dzielić się, współdziałać. Szkoda tylko, że to takie trudne...

PS. Powyższe przykłady rozmaitych sposobów odwdzięczania się za dary otrzymywane od Indian pochodzą z jednego zaledwie numeru internetowego biuletynu "Wotanging Ikche" (www.nanews.org).