["Tawacin" nr 67 (Jesień 2004)]

Zwierzenia Cienia

157. Nie przepadam za odpowiadaniem na często zadawane pytanie "Jak ci się podoba na zlocie"?. A przecież od lat bywam na wszystkich. Więc można by sądzić, że mi się na nich podoba. A przynajmniej powinienem umieć coś na ich temat powiedzieć. Spróbuję więc wyjaśnić, skąd mój problem. Ano stąd, między innymi, że nie zawsze rozumiem, po co przyjeżdżają tam moi znajomi i przyjaciele. I, co gorsza, nierzadko zastanawiam się, dlaczego sam tam z radością przyjeżdżam.

158. Przyjeżdżający na Zloty PRPI, choć co roku tworzą swego rodzaju obozową wspólnotę, są z całą pewnością środowiskiem niejednorodnym i dzieleni bywają - w zależności od potrzeb - na rozmaite grupy i grupki. Z punktu widzenia celu przyjazdu można ich podzielić na jadących po to by mogli: 1) rozwijać swoje dowolnie rozumiane indiańskie zainteresowania 2) wypoczywać w otoczeniu odpowiadającym ich upodobaniom. Z grubsza podział ten odpowiada współistniejącym w Ruchu od dawna opiniom głoszącym, iż Zlot jest (lub powinien być) najdogodniejszym czasem i miejscem: 1) szczególnej aktywności polskich indianistów 2) wypoczynku po całorocznej pracy. Choć bywalcom naszych Zlotów przykłady na członków obu grup podać zapewne nietrudno, to oczywistym jest, że przykłady "klasyczne", w czystej postaci, należą jednak do wyjątków. Każdy z nas - w zależności od aktualnych chęci i potrzeb, pory dnia (lub nocy), nastroju chwili, czy pogody - zalicza się raz do jednej, raz do drugiej grupy, szczególnie gdy dłużej przebywa na Zlocie. Równie trudno wyobrazić sobie osobę bez reszty zaangażowaną we wszystkie zlotowe wydarzenia, jak i taką, której przez cały tydzień nie interesuje na Zlocie nic poza leżeniem w tipi (czy na plaży) i picie kawy (albo piwa). Na dłuższą metę i jedni i drudzy budziliby zdziwienie i byli nie do zniesienia nie tylko dla oponentów, ale i dla - grupującego większość z nas - umiarkowanego "obozu środka".

159. Z drugiej jednak strony, z jakimkolwiek nastawieniem i w jakimbądź celu na Zlot byśmy nie przyjeżdżali, to pragnęlibyśmy, by otaczali nas tam ludzie nam podobni i bliscy, a jeśli już inni, to przynajmniej w miarę atrakcyjni, nieszkodliwi i nieuciążliwi. Przy czym "atrakcyjny" może być zarówno ktoś, kto aktywnie podziela nasze zainteresowania, jak i ktoś, kto podobnie jak my wypoczywa - i nie ma to związku z potocznie rozumianą atrakcyjnością. Może to być ktoś, kto udzieli nam poszukiwanych rad czy informacji, albo zaprosi nas na ceremonię (czy herbatę). Lub przeciwnie - ktoś, komu sami umiemy (i chcemy) zaimponować swą indiańską wiedzą, strojem, czy umiejętnościami. Może to być wreszcie ktoś, kto przyda się nam w potrzebie (pomoże rozbić tipi, nazbierać drewna, zrobić zakupy czy dopilnować dziecka), wesprze nasze działania czy zdanie w dyskusji lub kupi jakiś towar z naszego straganu. Problemem naszych letnich Zlotów - nie jedynym oczywiście - wydaje się być w tym kontekście wymieszanie ludzi atrakcyjnych (z natury lub z przekonania, choćby chwilowo) i nieatrakcyjnych - w tym nieatrakcyjnych przez swoją uciążliwość, niedopasowanie, obcość czy kompletną bierność. Mieszanka taka jest tym bardziej wybuchowa, im mniej zdajemy sobie sprawę z jej istnienia.

160. Z tej spisywanej "na gorąco" analizy wynika, że naprawdę dobre Zloty byłyby zlotami ludzi wzajemnie dla siebie atrakcyjnych, a zarazem - nieuciążliwych. Ludzi powiązanych siecią wzajemnych zależności, które ułatwiałyby i uprzyjemniały nasze zlotowe życie, a także - co równie ważne - nadawały mu jakiś głębszy sens. Indiańska filozofia idealnego świata, w którym wszystko jest - i winno być - ze sobą powiązane, sprawdza się więc także i tym małym, zlotowym wymiarze. Dlatego apeluję - jeśli nie odpowiada nam bycie czastką takiej sieci, jeśli nie zgadzamy się być na Zlocie po prostu atrakcyjni dla innych i nie widzimy tam nic (i nikogo) atrakcyjnego dla siebie, po prostu - nie przyjeżdżajmy! Pozostali poczują się lepiej i zapewne stworzą lepszy Zlot. A ja i tak pojadę. I być może wtedy przekonam się ostatecznie, czy znalazłem dobrą odpowiedź na zadane - także sobie - na początku pytanie. Bo nie jest wykluczone, że jeżdżę co roku na Zloty, bo przez całe życie chciałem być atrakcyjny!

Marek Nowocień