[“Tawacin” nr 72 (4/2004)]


Zwierzenia Cienia


177. 13 listopada Indianie i ich przyjaciele pożegnali swojego Profesora – choć byli tacy, co Vine'a Delorię juniora nazywali też Dziadkiem, Wodzem, a nawet Papieżem. Dokładnie miesiąc później, 13 grudnia, minęła 23. rocznica odejścia naszej Indiańskiej Babci. Choć ktoś mógłby rzec, że momenty to równie nieporównywalne, jak obie te postaci, to trudno mi uciec od porównań. I to z pewnością nie tylko dlatego, że bodaj największą, “indiańską” poniekąd, słabością obojga był tytoń palony z lubością w kiepskich papierosach. Było coś więcej, co – w moim przekonaniu – łączyło skromną starszą panią – pierwszą przyjaciółkę Indian z Warszawy i wielkiego intelektualistę z Kolorado, najważniejszego Indianina XX wieku. Tym czymś była wiara, że w tubylczych kulturach – tych dawnych i tych współczesnych – jest wiele piękna, mądrości i tajemnic, które warto odkrywać, poznawać i przybliżać innym.


178. Babcia Stefania Antoniewicz pozostawiła po sobie nieco własnych tekstów, wiele tłumaczeń, a przede wszystkim niezwykły zbiór listów, które otrzymywała od Indian z podziękowaniami za zainteresowanie, troskę i miłość. Po Profesorze pozostały niezliczone artykuły i cenne książki – ponad 20 napisanych już i wydanych, a także kilka takich, które dopiero wzbogacają nas o jego kolejne celne spostrzeżenia i mądre rady. Babcia pisała do Indian i próbowała przekazać nam – chyba bardziej białym niż ona – nie tylko ich słowa, ale także myśli i Duszę Indianina – taką, jaką odnajdywała w ich listach, gazetach i między wierszami. Profesor pisał z myślą o wszystkich, ale głównie chyba o tych z nas, nie-Indian, w których pokładał nadzieję, że jednak pojmiemy kiedyś błędy cywilizacji, która tak nas wypaczyła. I że dotrą do nas dalekie od stereotypów prawdy o tubylczych sposobach postrzegania świata.


179. Nieczęsto trafiają nam się takie Babcie i tacy Profesorowie. Choć pewnie jest i tak, że wiele takich wspaniałych postaci jest wcale nie gdzieś w dalekim świecie Indian, lecz dużo bliżej, obok nas. Czekają cierpliwie i skromnie, aż dojrzejemy do tego, by ich odnaleźć i odkryć to, co w nich najwartościowsze. Nie wszystkie Babcie mają siwe włosy i wianuszek wnuków dookoła – choć często może to być dowód ich życiowej mądrości. Nie wszyscy Profesorowie szczycą się tytułami i stosami publikacji – choć i to może być dobra wskazówka w poszukiwaniach. Pewna bliska mi osoba zauważyła ostatnio, że gdy kiedyś, dawno temu, odwiedziła Indiańską Babcię, to liczyła, że zobaczy i usłyszy “coś ciekawego”. I tak też było, choć dopiero po latach dotarło do niej, że dzięki temu spotkaniu otrzymała też dużo ważniejszą – choć nie tak łatwą do wyrażenia w kilku słowach – lekcję. Sięgając po książki Profesora, szukamy zwykle konkretnej wiedzy o jakimś wydarzeniu lub zjawisku i bywa, że zadowalamy się barwną anegdotą, błyskotliwym cytatem. Dopiero dłuższe obcowanie – nie z kilku zdaniami, lecz z ideami, teoriami i wnioskami Profesora – pozwala nam odkryć coś z Jego wielkości i cząstkę wiedzy o takim świecie Indian, jakiego do tej pory zapewne nie znaliśmy. A jeśli będziemy dość mądrzy, dość dojrzali i otwarci, to dzięki mądrości Profesora – i doświadczeniu pokoleń jego przodków – może poznamy przy okazji cząstkę wiedzy o świecie w którym żyjemy i coś z prawdy o sobie samym.


180. Kiedy ponad 20 lat temu pisałem w liście do znajomych niemieckich indianistów o odejściu naszej polskiej Indiańskiej Babci, to odpisali mi, że oni też mieli swoją Babcię – pisarkę Liselotte Heinrich-Welskopf, której wiele zawdzięczają. I wtedy, i ostatnio – gdy cała Indiańska Ameryka powtarzała, ile zawdzięcza swojemu Profesorowi – wahałem się, czy te porównania na miejscu. Ale nie ucieknę od nich, skoro to właśnie te dwie specyficzne postaci budowały – i wciąż na nowo kształtują – mój obraz Świata Indian. A więc w jakiejś mierze – także mnie samego i paru moich przyjaciół z PRPI (zapewne nie przez przypadek pierwszą książkę Profesora odkryłem właśnie u Babci). Dlatego, dziękując Im obojgu za lekcje, marzę sobie zarazem, że byłoby dobrze, gdyby każdy naród miał taką swoją Babcię i takiego swojego Profesora. Bo widać, że potrzebuje ich każdy naród. Potrzebuje ich każdy z nas.


Marek Nowocień