Indiańskie wątki w wyborach w USA 2002


Dobiega końca liczenie głosów w wyborach 5 listopada w USA, w których Amerykanie wybierali nowy Senat, częsć Izby Reprezentantów, niektórych gubernatorów oraz członków władz stanowych i lokalnych. Niektóre z ich decyzji mogą mieć posrednio duże znaczenie dla wszystkich amerykańskich Indian, inne - zwłaszcza wyniki głosowania na rady plemienne i przewodniczących poszczególnych plemion - wpłyną bezposrednio na życie mieszkańców poszczególnych rezerwatów.

Republikanie, nie cieszący się sympatią większosci tubylczej społecznosci (i uważani generalnie za bardziej anty-indiańskich) zyskali, wg nieoficjalnych jeszcze wyników, przewagę w Senacie, a także utrzymali przewagę w Izbie Reprezentantów. Będą więc mogli swobodniej wnosić pod obrady Kongresu swoje projekty ustaw i uchwalać je, a także zatwierdzać propozycje Prezydenta Busha. Może to dotyczyć np. ograniczających prawa obywatelskie projektów ustaw antyterrorystycznych, ustaw o ograniczeniu srodków na pomoc społeczną, ochronę zdrowia, budownictwo mieszkaniowe czy edukację, a także zezwalających na wydobycie ropy naftowej na podlegających dotąd ochronie terenach Alaski. Nowa republikańska większosć będzie też mogła zatwierdzić blokowane dotąd skutecznie przez Demokratów decyzje Prezydenta o mianowaniu nowych, konserwatywnych członków Sądu Najwyższego, którego rozstrzygnięcia decydują nierzadko o kluczowych dla Indian sprawach.

Ważny zarówno dla ogólnego układu sił w Kongresie, jak i na szczeblu stanowym, a także budzący wiele emocji jest miedzy innymi wynik wyborów w Dakocie Południowej, Minnesocie i na Alasce. Wszędzie tam Demokraci mieli spore szanse na zwycięstwo i wszędzie tam istotną rolę mogły odgrywać głosy oddawane przez Indian. Dlatego w przedwyborczej kampanii demokratyczni kandydaci do Senatu, Izby Reprezentantów i na gubernatorów stanowych większą niż dotąd uwagę zwracali na (demokratyczny lub niezdecydowany w większosci) indiański elektorat, apelując o liczniejszy niż do tej pory udział tubylczych Amerykanów w głosowaniu i pokreslając zarówno własne osiągniecia, jak i antyindiańskie "wpadki" rząadzących Republikanów. Pierwsze wyniki wskazują jednak na to, iż indiańskie głosy, choć liczniejsze i ważniejsze chyba niż kiedykolwiek, nie były jeszcze zazwyczaj w stanie przeważyć szali i ze zwycięstwa cieszą się głownie republikańscy senatorowie, kongresmeni i gubernatorzy.

Jedynie w wyborach senatora z Dakoty Południowej - pierwszy raz od 40 lat - indiańscy wyborcy okazali się realną siłą polityczną. Różnica między dotychczasowym demokratycznym senatorem Timem Johnsonem a republikańskim kandydatem Johnem Thune'm jest tak mała (528 głosów na korzysć Johnsona, na ponad 337 tysięcy oddanych głosów), że konieczne może okazać się ich ponowne przeliczenie, a cała procedura może potrwać nawet kilka tygodni (póki co skarga Republikanów na nieprawidłowosci wyborcze w rezerwacie Pine Ridge została odrzucona przez sędziego).

Jak ważne były - i będą w każdych następnych wyborach - indiańskie głosy pokazują wyniki z rezerwatów. W obejmującym rezerwat Pine Ridge okręgu Shannon, gdzie 94% mieszkańców to Indianie, Tim Johnson otrzymał 92% wszystkich głosów, zas w obejmującym rezerwat Rosebud okregu Todd (z 85% Indian) Johnson uzyskał 81% głosów. Podobnie było w zamieszkanych głównie przez Indian okręgach obejmujących m.in. rezerwaty Cheyenne River i Standing Rock, gdzie Johnson uzyskał odpowiednio 75% i 62% głosów.

Startujacy po raz pierwszy w wyborach do Izby Reprezentantów, nominowany z ramienia Parii Libertariańskiej Terry Begay (Siuks/Nawaho) nie odniósł oczywiscie zwycięstwa, ale uzyskał w Dakocie Pd. sporo, bo 3316 głosów, natomiast Ron Volesky z rezerwatu Standing Rock przegrał w wyborach na stanowego prokuratora generalnego (a wczesniej także w pierwszej turze wyborów na gubernatora stanu). Billa Janklowa na fotelu gubernatora Dakoty Pd. zastąpi inny Republikanin, Mike Rounds.

Do Senatu stanowego Dakoty Pd. wybrani zostali Siuksowie Thomas Van Norman z rezerwatu Cheyenne River i Paul Valandra z rezerwatu Rosebud. Co ciekawe, w wyborach do stanowego Senatu "zwyciężył" też posmiertnie zmarły we wrzesniu br. wieloletni członek władz stanowych Richard "Dick" Hagen, Oglala Lakota. Jego następcę wyznaczy nowy gubernator.


Do Izby Reprezentantów wybrany został nie lubiany (delikatnie mówiąc) przez znaczną większosć Siuksów czterokrotny gubernator Dakoty Pd. Bill Janklow (w stanie, w którym 8,3% mieszkańców to sprzyjający Demokratom Indianie, zdobył on jednak 54% głosów, pokonując młodą demokratkę Stephanie Herseth, która uzyskała 45% głosów). Z kolei gubernatorem Alaski został dotychczasowy republikański senator z tego stanu o brzmiącym dla nas swojsko (a dla tubylców Alaski raczej groznie) nazwisku Frank Murkowski (zdobył 54% głosów, a jego demokratyczny kontrkandydat 40%).

Powody do radosci mają natomiast Indianie ze Wschodniego Wybrzeża. Tam z reelekcją nie mieli problemów sprzyjający działalnosci kasyn gry (także tych indiańskich, np. w Foxwoods) republikańscy senatorowie ze stanów Nowy Jork i Connecticut. Swoje mandaty utraci natomiast troje z 15 demokratycznych senatorów, którzy głosowali niedawno za krytykowaną przez Indian tzw. "Poprawką Dodda", mającą zawiesić uznawanie plemion przez władze federalne. Uznawany za zwolennika indiańskiej suwerennosci republikański kandydat na gubernatora stanu Nowy Jork Charles Rangel pokonał demokratycznego kandydata na to stanowisko Carla McCalla, który wielokotnie opowiadał się za opodatkowaniem indiańskich firm w rezerwatach stanu Nowy Jork.

Indianie w innych regionach USA mają niewiele powodów do zadowolenia. Co prawda w mającym jeden z najwyższych w kraju odsetek indiańskich wyborców stanie Oklahoma do Izby Reprezentantów wybrani zostali zarówno demokrata Brad Carson, Indianin Czerokee, zasiadający już w Kongresie od 2000 roku, jak i republikanin Tom Cole, doradca polityczny z plemienia Chickasaw, ale ten ostatni uważany jest za polityka prawicowego, kierującego się bardziej interesami partyjnymi, niż etnicznymi. Gubernatorami Oklahomy i Maine zostali cieszący się raczej sympatiš Indian demokraci Brad Henry i John Baldacci.

Niestety dla Indian, senatorami z Oklahomy zostali wybrani ponownie biali republikanie Ernest Istook i Jim Inhofe, którzy zapobiegli niedawno uchwaleniu popieranego m.in. przez tzw. Pięć Cywilizowanych Plemion ze wschodniej Oklahomy projektu ustawy o reformie rolnej, a senatorem z Teksasu - republikanin John Cornyn, który jako stanowy prokurator generalny zamykał indiańskie kasyna teksaskich plemion Tigua i Alabama-Coushatta.

Podobnie jak to miało miejsce w Dakocie Pd., do stanowych senatów wybrani zostali indiańscy demokraci: w Montanie - Jonathan Windy Boy z rezerwatu Rocky Boy's, a w stanie Waszyngton - John McCoy z rezerwatu Tulalip. Ponadto, towarzyszące wyborom do władz referenda w sprawie zwiększenia praw Indian do prowadzenia komercyjnych kasyn w stanach Arizona i Idaho zakończyły się zgodnie z oczekiwaniami tubylczych biznesmanów.


Interesujące bywają też wyniki wyborów lokalnych na przewodniczšcych i członków rad plemiennych w samych indianskich rezerwatach. W drugiej turze wyborów na Przewodniczącego Rady Plemiennej Nawahów - największego rezerwatu w USA - 54-letni Joe Shirley Jr. (któremu krytycy zarzucają m.in. zbyt bliskie związki z odwiecznym wrogiem plemienia - koncernami górniczymi) otrzymał ponad 7000 głosów więcej niż 51-letni Kelsey Begaye, dotychczasowy przewodniczący Rady Plemiennej (krytykowany za brak skutecznosci w reformowaniu władz plemiennych oraz zwalczaniu rosnąacej przestępczosci i sięgającego 40% bezrobocia w rezerwacie).

Nieoczekiwany obrót przybrały wydarzenia w rezerwacie Pine Ridge, gdzie w pazdziernikowej pierwszej turze wyborów znany działacz indiański, aktor i polityk Russel Means zdobył więcej głosów od urzędującego od lat Przewodniczącego Rady Plemiennej Siuksów Oglala Johna Yellow Bird Steele'a i miał się z nim zmierzyć 5 listopada w decydującej drugiej turze wyborów. Tymczasem Komisja Wyborcza w rezerwacie zakwestionowała prawidłowosć głosowania na członków Rady Plemiennej w dwóch okręgach wyborczych na terenie w rezerwatu (stwierdzono między innymi, że urny do głosowania nie były prawidłowo zapieczętowane, a klucze do nich, jak również częsć spisów wyborczych, w tajemniczy sposób zaginęła.

Nie mogąc zweryfikować prawidłowosci uzyskanych wyników, Komisja Wyborcza w rezerwacie Pine Ridge postanowiła niemal w ostatniej chwili powtórzyć pierwszą turę wyborów 5 listopada. Nie brak głosów twierdzących, iż jest to kolejna próba podważenia nadspodziewanie mocnej pozycji Russella Meansa, zapowiadającego zerwanie z nepotyzmem, korupcją i dotychczasowymi układami oraz rewolucje w rządzeniu rezerwatem. W ponownych wyborach wystartowało wszystkich szesciu pierwotnych kandydatów, dwóch najlepszych przejdzie do drugiej tury. Means, który protestował przeciwko tej decyzji (a wczesniej uzyskał przychylny dla niego wyrok Sądu Plemiennego, dopuszczający jego kontrowersyjną kandydaturę do wyborów) oswiadczył, że jest gotów do kolejnego wyzwania.

Wyniki powtórnego głosowania w Pine Ridge okazały się bardzo zbliżone do tych sprzed miesiąca. Zwyciężył ponownie Russell Means przed Johnem Steele'm i to oni zmierzą się w drugiej turze wyborów 19 listopada. Przy większej frekwencji wyborczej w stosunku do pierwszych wyborów, zmniejszyła się różnica dzielących ich głosów (obecnie: 1787 do 1678 na korzysć Meansa, poprzednio 1102 do 759 dla Meansa). Także wyniki wyborów na członków Rady Plemiennej w poszczególnych okręgach rezerwatu nie odbiegały znacząco od pierwotnych i ci sami kandydaci przeszli do drugiej tury.

19.11.2002, w drugiej turze wyborów na przewodniczącego Rady Plemiennej Lakotów Oglala z rezerwatu Pine Ridge, 63-letni działacz i aktor Russell Means został pokonany przez dotychczasowego przewodniczącego 56-letniego Johna Yellow Bird Steele'a. Zapowiadający umiarkowane reformy Steele pokonał (głosami 2526 do 2014) głoszącego potrzebę radykalnych zmian Meansa w sześciu z dziewięciu okręgów wyborczych rezerwatu Pine Ridge, choć w pierwszej turze wyborów dwukrotnie przegrał z Meansem.


Opracował Cień


[ W chwili przygotowywania tego materiału do umieszczenia na naszej stronie nie były jeszcze znane wszystkie oficjalne wyniki. Postaramy się uwzględniać je w miare możliwosci. ]


Zobacz także:
"Means gives clear contrast to tribal president's race" czyli ilustrowany artykuł z internetowej strony gazety "Argus Leader" o walce o zwycięstwo w rezerwacie Pine Ridge (po angielsku)
"Kandydat Russell Means: zwycięstwo w Pine Ridge, porażka w Nowym Meksyku " czyli artykuł o dotychczasowych wyborczych sukcesach i porażkach Russella Meansa (po polsku)
Wywiad z Russellem Meansem z "Tawacinu" nr 56 (4/2001)