21 listopada 2002

Piszę w odpowiedzi na dotyczący mnie list Niedzwiada z letniego numeru czasopisma ("Tawacin" nr 2/2002).

Autor listu postanowił dowiedzieć się czegoś o mnie w rezerwacie Pine Ridge, gdzie działam od 1973 roku. Znalazł tam kogoś, kto miał do powiedzenia coś negatywnego na mój temat i o to mu właśnie chodziło.

Osoba udzielająca mu informacji oczywiście wie o mnie niewiele. On, lub ona, nie wie, że od 28 lat jestem uczestnikiem Tańca Słońca, nie zna mojego doświadczenia obrzędowego, ani mojego duchowego i wojowniczego przywództwa wśród różnych plemion. Informator ten przypomina mi jednego z "bojówkarzy" (goon) odpowiedzialnych za zabijanie Indian w latach 70. Tak, jestem pewien, że jest tam wielu ludzi, którzy nie lubią mnie, ani innych mi podobnych. Autor i jego informator powinni wykazać się odwagą i ujawnić się.

W 1973 roku Oglalowie wezwali o pomoc, by walczyć z rasizmem i niesprawiedliwością. Odpowiedziałem, sprowadzając do Dakoty Południowej wojowników z Północnego Zachodu. Byłem wśród tych, którzy przez 71 dni walczyli z rządem w Wounded Knee. W drugiej połowie WK byłem szefem bezpieczeństwa. Po WK nadal jeździłem i pomagałem różnym plemionom walczyć z białym rasizmem i niesprawiedliwością rządu.

Podczas kolejnych konfrontacji wielu braci - i sióstr - poświęciło swoje życie. Byli wśród nich Joe Stuntz, Leonard Peltier, Anna Mae. Ja także poświęciłem się i zostałem skazany na więzienie za protestowanie przeciwko śmierci Indianina Oglala zabitego przez białych ludzi w Custer, w Dakocie Pd.

Nauczyliśmy się wówczas między innymi tego, że rząd będzie wysyłał prowokatorów, by dezinformowali oraz siali zamieszanie i podejrzenia wśród tych, którzy walczą z niesprawiedliwością. Pomyślałem, że autor tej informacji może być kimś takim.

Zdecydowałem kiedyś, że zostanę i będę pomagał Oglalom. Od 1976 roku, kiedy wyszedłem z więzienia, prowadzę placówkę pomagającą indiańskim więźniom po wyjściu na wolność. Zbudowałem dom, by pomagać w nim prześladowanym kobietom i dzieciom. Organizowałem warsztaty edukacyjne i konferencje (zespół poalkoholowego uszkodzenia płodu i jego skutki, znajomość prawa i wiele innych spraw). Obecnie pracuję nad budową domu dla młodzieży. Po WK dwie lakockie rodziny adoptowały mnie podczas ceremonii hunka (zostawania krewnymi). Mam też w Pine Ridge rodzinę.

Trzej ostatni przewodniczący plemienia napisali listy w uznaniu pracy, którą wykonałem na rzecz ludzi. Jeden z nich wyślę do redakcji "Tawacinu". Jest to list od Johna YellowBird Steele'a, obecnego Przewodniczącego Rady Plemiennej Siuksów Oglala.

W ciągu półtora roku cztery razy odwiedziłem Polskę. Poznałem tam przyjaciół i spotkałem wielu wspaniałych, przyjaznych ludzi. Cieszę się, że mogę się dzielić moimi duchowymi doświadczeniami i wierzeniami z tymi, którzy pragną je poznawać. Znajduję liczne podobieństwa pomiędzy Tubylcami u nas i Polakami, więc rozumiem Wasze zainteresowanie naszymi wierzeniami duchowymi.

Czuję się dotknięty, że muszę bronić sam siebie przed Polakami, bowiem nie sądzę, bym zrobił w Polsce coś złego. Ale może ten list pozwoli czytelnikom lepiej zrozumieć kim jestem.

James Robideau

(Wichapi Wicasa)

Dakota Spirit Lake

przełożył Cień