"Jaki zysk ma człowiek, który zdobył świat, a na swej duszy chory był ?"

Od wyjazdu Jamesa minęło trochę czasu. Jakoś nie mogłem od razu przekazać swoich własnych wrażeń. Sam potrzebowałem go także, aby nabrać trochę dystansu do gorącego czasu spotkań, do spraw, które były poruszane przez Jamesa na tych spotkaniach, do osoby Jamesa i wreszcie do siebie samego wraz z całym bagażem oczekiwań jakie towarzyszyły mi podczas okresu przygotowań.

Już pierwsze spotkanie z młodzieżą szkół średnich, które miało miejsce w Domu Kultury w dobitny sposob pokazało, gdzie tkwią największe rany w sercu Jamesa. Wounded Knee. Kolejny symbol. Jeszcze wtedy nie umiałem do końca tak naprawdę zrozumieć jego podejścia do sprawy tak przecież ważnej nie tylko dla niego, ale (tak myślę) i dla wielu z nas. Nie można było nie zauważyć emocji jakie towarzyszyły jego wypowiedziom. Czasami miałem wrażenie, jakby był Tam znowu. Widzialem wojownika Lakotów z bronią w ręku, który być może właśnie wtedy zaczął odkrywać, że można być dumnym z historii swojego narodu i z faktu, że właśnie do tego narodu się przynależy. Może właśnie wtedy zaczął rozumieć tę zapewne prostą prawdę, że bez tej historii byłby tylko przeciętnym człowiekiem - może tylko gorzej traktowanym z uwagi na pochodzenie. Każde następne spotkanie, niezależnie od tego jak wielu miał słuchaczy, przywoływały u Jamesa te same wspomnienia, miał do przekazania to samo posłanie do wszystkich ludzi dobrej woli, aby to nigdy już nie mogło się powtórzyć (skąd my to znamy?).

Dzisiaj kiedy myślę o tym, kiedy przywołuję jego skupione spojrzenie podczas wielogodzinnych dyskusji jakie odbywaliśmy wszyscy - Cień, Kasia, Blue, Agnieszka, Błażej - mogę tylko przyznać, jak bardzo szanuję jego podejście do otaczającej nas rzeczywistości, które chociaż pełne dramatycznych doświadczeń, dzisiaj już nacechowane jest dużym jej zrozumieniem. Tak właśnie odczytałem zacznie pózniej, już w Koszalinie, to co chciał nam przekazać - czym dla niego i Indian jest Święta Tarcza, przed czym ma nas chronić a przede wszystkim - jak mamy ją pozyskać.

Dzisiaj wiem, że słowa jakie wypowiedział porucznik Charles Gatewood, a które uznałem za tak ważne dla mnie podczas przygotowań do tych spotkań, miały swoje w nich odzwierciedlenie, a na wiele pytań odpowiedzi i tak musimy szukać sami.

To była dobra wizyta i myślę, że jej Dobre Duchy będą mi - a może też pozostałym jej uczestnikom - towarzyszyły przez bardzo długi czas.

Adam

PS. Cieniu, serdeczne dzięki za tłumaczenie.