Coś tracimy, gdy próbujemy nie obrażać

Rozmaite szkolne święta tak bardzo tracą swoją różnorodność i spontaniczność z obawy przed urażeniem tej czy innej grupy, że ryzykujemy utratą innych cennych tradycji i wartości. A przynajmniej - odbieramy dzieciom część należnego im prawa do zabawy i niewinności.

Pierwszoklasiści z peryferyjnej dzielnicy Chicago przygotowali samodzielnie na klasowe Święto Dziękczynienia tekturowe pióropusze i czarne kapelusze Pielgrzymów. Ale nie skorzystali z nich w szkole. Po skardze jednego z rodziców dyrektor szkoły Pete Davis skontaktował się z kilkoma indiańskimi organizacjami i dowiedział się, że indiańskie przebrania służą utrwalaniu stereotypów na temat Indian. Davis zakazał więc przepierania się i zaprosił do szkoły członka plemienia Lakotów Oglala, by ten wygłosił pogadankę o kulturze swojego ludu i przewodniczył w tradycyjnym błogosławieństwie.

Można by się zastanowić, z jaka reakcją spotkałoby się zaproszenie do modlitwy księdza lub duchownego jakiegoś innego wyznania. Być może to niesprawiedliwe - a nawet niezbyt wychowawcze - że o Indianach mówi się w szkole tylko przy tak wyjątkowych okazjach, jak Święto Dziękczynienia. "To tak, jakbyśmy nie istnieli przez 364 dni, a potem pojawiali się na jeden dzień. To po prostu niewłaściwe" - powiedziała Faith Smith, szefowa Służb Oświatowych Tubylczych Amerykanów w Chicago.

Niestety, demonizowanie papierowych pióropuszy na główkach pierwszaków może zaowocować jeszcze mniejszym zainteresowaniem Indianami. Nie jesteśmy pewni, ile wynieśli pierwszoklasiści ze spotkania z Indianinem. Tym bardziej wątpimy, by kilka tekturowych piórek założonych w dzieciństwie mogło wpłynąć na trwałe na sposób postrzegania Indian przez młodych ludzi. Przeciwnie, podejrzewamy, że wiele tracimy, odbierając dzieciom w szkole prawo do przebierania się w stroje Pielgrzymów i Indian, które same sobie zrobiły.

Taki bezpośredni udział młodego pokolenia w odtwarzaniu historii i kultury wzmacnia przecież lekcję o znaczeniu dzielenia się i tolerancji, która powinna stanowić część przesłania zawartego w Święcie Dziękczynienia.

Z http://www.pantagraph.com/stories/112603/opi_20031126002.shtml przetłumaczył Cień

Sztuczne Swięto Dziękczynienia

Indyk i dobre samopoczucie - to dwa najważniejsze elementy starej amerykańskiej tradycji Święta Dziękczynienia. Dla wielu z nas to pierwsza zimowa okazja do posiedzenia w domu, najedzenia się i wyspania. Ignorujemy tym samym korzenie tego święta, które mają coś wspólnego ze zdziesiątkowaniem tubylczej ludności Ameryki przez przyjacielskich być może, lecz z pewnością także nazbyt chciwych przybyszy z Europy.

Zaraz - przecież Święto Dziekczynienia to tylko okazja do tanich zakupów. To wolny dzień w połowie między Halloween i Gwiazdką. Ale czy aby na pewno tylko tyle? Czy słowo "dziękczynienie" nie wskazuje, iż wymagane są jakieś podziękowania z tej okazji? W końcu większość z nas ma przecież za co dziękować. I smutne jest tylko to, że wciąż tyle jest wokół nieszczęścia

Co roku o tej porze amerykańscy uczniowie poznają oficjalną historię o Święcie Dziękczynienia a media poświęcają mu wiele czasu i miejsca. Wszystko to jest bardzo barwne i fascynujace.

To także bardzo poniżające. Cała ta legenda o Pielgrzymach zjadających smaczny i zdrowy posiłek ze szlachetnymi dzikusami nie ma nic wspólnego z tym, co się naprawdę wydarzyło. To sztuczny, wyprany i oczyszczony zbiór półprawd, które odwracają uwagę od prawdy o Dniu Dziękczynienia.

Dobrym sposobem na rozpoczęcie poznawania prawdy byłaby lektura bardzo ważnej książki Francisa Jenningsa "The Invasion of America" (Inwazja Ameryki). To bardzo pouczające dzieło o zasiedlaniu Nowej Anglii i ewolucji stosunków Indian z Białymi w amerykańskich koloniach.

Ważne, by uświadomić sobie, że Purytanie nie byli zwykłymi religijnymi konserwatystami, prześladowanymi przez Króla i Kościół Anglii za swoje nieortodoksyjne wierzenia. Byli politycznymi rewolucjonistami, wyrzutkami i zbiegami, którzy nie tylko zamierzali obalić rząd Anglii, ale faktycznie uczynili to w 1649 roku.

Ci przybysze do Nowego Świata nie byli tylko zwykłymi uchodźcami przed prześladowaniami religijnymi. Byli ofiarami angielskiej nadgorliwości, ale wielu z nich także okazywało religijną nadgorliwość. Uważali sie za Wybrańców, majacych "oczyścić" najpierw samych siebie, a potem wszystkich innych ze wszystkiego, czego nie akceptowali w swojej interpretacji Pisma. Uważali, że prowadzą świętą wojnę z Szatanem, a każdy kto się im sprzeciwiał, był wrogiem, w tym tubylczy poganie, tak różniący się wygladem, strojem i wiarą.

Najlepiej ilustruje to spisany tekst Mszy Dziękczynnej odprawionej w Plymouth w roku 1623 przez Mathera Starszego. Mather dziękował w niej Bogu za niszczycielską plagę ospy, która wyniszczyła większość Indian Wampanoag - największych dobroczyńców Pielgrzymów. Mather dziękował Bogu za zniszczenie "zwłaszcza młodych mężczyzn i dzieci, tych prawdziwych nasion zarazy, i oczyszczenie w ten sposób lasów, by uczynić miejsce prawdziwemu rozwojowi", czyli Pielgrzymom.

Historia nie jest tylko zwykłym zbiorem "prawd" do zapamiętania w szkole. To nieustanny proces interpretowania i uczenia się, biorący się z debat, sporów i dialogu. Jest tam miejsce na więcej niż jedną historię, jest miejsce na wiele głosów.

Dzisiejsze znaczenie Dnia Dziękczynienia jest dużo większe, niż horror, który dzień ten symbolizował tubylcom przed wiekami. Chociaż wielu tubylców wykorzystuje ten dzień do wyrażenia swoich uczuć na temat bycia prześladowanymi i rozżalonymi - i mają ku temu pełne prawo - to dla innych wydarzenie to jest przykładem możliwego kiedyś szacunku między dwiema kulturami oraz wizją tego, co może stać się znowu dostępne ludziom dobrej woli.

Tak więc, kiedy wstaniecie już od świątecznego stolu, pamiętajcie nie tylko o tych, którym się nie powiodło, ale także o prawdziwej historii i faktach, i bądźcie wdzięczni, że nie wszystkie ludy zostały starte z powierzchni ziemi, jak okruchy ze świątecznego stołu.

Z http://www.reznetnews.org/voices/031126_tate/ przetłumaczył Cień


Zobacz także: Co wiemy o Dniu Dziękczynienia