NIE DOŚĆ TAŃCA
czyli głos o Zimowym Powwow w Międzychodzie

Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - Grand Entry. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004 Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - Giggle Women Singers z Berlina. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004

Powwow, czyli festiwal muzyki i tańca Indian Ameryki Północnej, to ważny element współczesnej indiańskiej kultury. Od niedawna to także rodzaj spotkania z indiańską kulturą w europejskim wydaniu, zyskujący coraz szerszą popularność wśród ludzi związanych z Polskim Ruchem Przyjaciół Indian. Po wiosennym powwow w Toruniu, letnim na Zlocie PRPI w Uniejowie i jesiennym w Katowicach - przyszła pora na pierwsze w Polsce powwow zimowe.

28 i 29 lutego 2004 roku w hali widowiskowo-sportowej MOSTiRu w Międzychodzie spotkało się ponad 200 miłośników indiańskiej muzyki, śpiewu i tańca, w tym około 80 tancerzy w wykonanych z pietyzmem według oryginalnych wzorów odświętnych tanecznych strojach i aż pięć zespołów śpiewających charakterystyczne dla powwow pieśni przy wtórze dużego bębna. Obok weteranów krajowych imprez PRPI ze śląskiej grupy Maka Sapa do Międzychodu zjechały także cztery znane za zachodnią granicą (ale mało znane u nas i słabo, niestety, przedstawione w Międzychodzie) grupy z Niemiec: Fürstenwalde Singers, Red Moon Singers, Rhinowland Singers oraz budząca szczególne zainteresowanie kobieca kapela Gigglie Women Singers. Ich obecność pozwoliła nie tylko po raz pierwszy w Polsce obyć się na powwow bez muzyki z płyt, ale i lepiej wsłuchać się w różnice stylów i umiejętności różnych grup "na żywo".

Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - taniec Sneak Up. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004 Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - taniec Intertrible. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004

Parking pełen samochodów, 5 bębnów, rekordowa ilość uczestników (w tym blisko 60 osób zgłoszonych do konkursów we wszystkich kategoriach tanecznych), imponujące Grand Entry z udziałem pocztów sztandarowych, burmistrza Międzychodu i dyrektora MOSTiRu, weteranów PRPI z Zawiniątkiem Ruchu, harcerzy i długiego barwnego korowodu tancerzy - wszystko to w sobotnie południe zapowiadało udaną imprezę na wysokim poziomie. I faktycznie, obie sobotnie odsłony powwow - z konkursami, pokazami i tańcami międzyplemiennymi - mogły nie tylko cieszyć oko i ucho wymagających nawet miłośników kultury Indian i znawców powwow, ale i przyciągać zaglądających dość licznie na halę "tubylców".

Szkoda tylko, iż ani debiutujący w roli MC (Mistrza Ceremonii) Cyprian Świątek, ani zrelaksowani w Międzychodzie najbardziej doświadczeni krajowi tancerze i muzycy nie zdołali wykorzystać tej rzadkiej okazji do szerszego przedstawienia obecnym swej niewątpliwie obszernej wiedzy na temat bogactwa indiańskiej kultury, obcych wielu obecnym na sali zawiłości etykiety powwow, specyfiki poszczególnych kategorii tańca czy kryteriów sędziowania. Można było odnieść wrażenie, iż sporej grupie uczestników kilku wcześniejszych powwow w Polsce zależy tym razem głównie na dobrej zabawie we własnym gronie lub wygranej w rywalizacji, a mniej na aspektach edukacyjnych spotkania, popularyzacji wiedzy o współczesnej kulturze tubylczej, czy zachęcaniu nowych osób do tańca i naśladownictwa. Mądre słowa na temat poznawczej wartości tego typu spotkań, nauki tolerancji i szacunku dla kulturowych odmienności oraz modlitwy przez taniec, które padły podczas otwarcia powwow, miały więc ograniczone możliwości realizacji. Symbolicznym potwierdzeniem tego były ledwie dwa bodaj tego dnia, dostępne dla wszystkich i najbardziej zwykle lubiane przez szeroką publiczność, Round Dance'y. Zaś o będących najsłabszą stroną wszystkich poprzednich imprez warsztatach tym razem nikt nawet głośno nie wspomniał.

Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - finaliści konkursu w kategorii Men's Traditional Dance: Tobias Felber, Marcin Mazurek, Marcin Król i Darek Lipecki. Foto Co. Magdalena Lipecka 2004 Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - finalistki konkursu w kategorii Women's Traditional Dance: Magda Lipecka, Anna Lipecka, Shina Wszołek. Foto Co. Dariusz Lipecki 2004

Na szczęście indiański folklor, nawet w środkowoeuropejskim wydaniu, potrafi bronić się sam, a czołowi jego odtwórcy prezentują niezmiennie wysoki poziom. W najbardziej prestiżowej i jak zwykle najliczniej obsadzonej kategorii (30 zawodników) tańca tradycyjnego triumfowali tym razem Marcin Mazurek z Międzychodu, Tobias Felber z Niemiec, Marcin Król z Torunia/Gdańska i Darek Lipecki z Torunia. Zwycięzcami w innych kategoriach tańca okazali się: Michael Gelmroth (Grass), Ralf Deichsel (Men's Fancy), Gabriela Srbova i Katarzyna Boguszewicz (Jingle), Shina Wszołek (Women's Traditional), Rana Felber (Women's Fancy) i Jeremias Czapp (Junior Boys & Girls). Choć organizatorzy odstąpili niestety od dopuszczenia publiczności do udziału w sędziowaniu tańca tradycyjnego mężczyzn (co sprawdziło się jesienią na powwow w Katowicach), to wyniki konkursów nie budziły większych wątpliwości, a zwycięzcy nagrodzani byli oklaskami i pamiątkowymi szarfami. W przerwach pomiędzy konkursami odbył się także pokaz tańca w stylu Southern Straight, dwóch tancerzy z Niemiec zaprezentowało swe cyrkowe niemal umiejętności w pokazowym tańcu z obręczami (Hoop Dance), a przerwę między dwiema sesjami powwow ubarwił lokalny zespół folklorystyczny "Dąbczaki".

Choć flagi wyprowadzono z areny dopiero późnym wieczorem, to wielu tancerzy deklarowało, że nie ma jeszcze dość tańca i zabawy. Licznie zostająca na noc publiczność także czuła niedosyt i liczyła na dalszy ciąg powwow następnego dnia, oczekując na zapowiadane wcześniej pokazy i warsztaty, prezentację stick game i uroczyste rozstrzygniecie pierwszego w naszym kraju konkursu na Miss Powwow. Niestety, niedzielny poranek przyniósł niespodziewany wyjazd wszystkich kapel i trudno zrozumiałe zniechęcenie części współtwórców spotkania, a zakulisowe rozmowy z gospodarzami obiektu zakończyły się nieoczekiwanie prośbą o możliwie szybkie opuszczenie głównej hali MOSTiRu.

Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - pokaz Hoop Dance. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004 Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - Olek, Mangas i Gawron w koncercie muzyki andyjskiej. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004

W kuluarach hali uczestnicy przedwcześnie kończącego się powwow sami zorganizowali pozostałą część spotkania. Najpierw trio Olka Danyluka oraz Jacka i Marka Gawrońskich dało sympatyczny choć krótki koncert muzyki andyjskiej, a następnie zebrana poprzedniego wieczoru przez niżej podpisanego grupa ośmiorga odważnych (choć do końca niepewnych swych talentów) aktorów-amatorów z Ruchu odegrała historyczno-literacką inscenizację "Wounded Knee 1973-2004". Mimo wahań zespołu, scenograficznej prowizorki i sporej dawki improwizacji, przedstawienie to - pomyślane jako przypomnienie najgłośniejszej współczesnej akcji protestacyjnej amerykańskich Indian i powtórzone w 11 lat po premierze na zimowym spotkaniu PSPI w Sierakowie - zostało ciepło przyjęte przez zbierającą się powoli do wyjazdu publiczność. Krótko potem, sporo przed planowaną godziną 15.00, hala w Międzychodzie opustoszała.

Pierwsze krajowe Zimowe Powwow wzbudziło rekordowe zainteresowanie i przyniosło kolejne nowości. Od strony organizacyjnej dobrymi pomysłami inicjatorów imprezy w Międzychodzie (byli nimi: Dyrektor Areny Milko Jović, Marcin Mazurek i Rafał Litke) okazały się m.in.: zaproszenie gości z zagranicy, liczne plakaty na mieście, obiady w cenie biletu wstępu, znaczki-bilety i pamiątkowe koszulki, a także ustawione tuż przy arenie krzesła dla widzów oraz materace dla wszystkich nocujących. Podziękować należy też za tradycyjnie już darmowe gorące napoje, ograniczony dostęp do alkoholu, umożliwienie działalności handlowej i stworzenie okazji do licznych spotkań kuluarowych, stanowiących dla wielu przyjezdnych - jak na każdym prawdziwym powwow - nie mniej istotną część imprezy, niż wydarzenia na arenie.

Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - Inscenizacja 'Wounded Knee 1973-2004'. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004 Zimowe Powwow - Międzychód 2004 - Inscenizacja 'Wounded Knee 1973-2004'. Foto Co. Magdalena i Dariusz Lipeccy 2004

Organizatorzy kolejnych spotkań tego typu (najbliższe zapowiedziano na 1-2 maja w Żurominie) będą się musieli zmierzyć nie tylko z jeszcze wyżej podniesioną poprzeczką poziomu artystycznego, ale i z rosnącymi oczekiwaniami uczestników - choćby w zakresie obszernej, zrozumiałej i atrakcyjnie podanej informacji o tym co dzieje się w danej chwili na arenie, czy planu sensownego zagospodarowania drugiego dnia imprezy. W tych i innych sprawach warto zapewne szerzej niż do tej pory korzystać z rady i pomocy szerszego niż dotąd grona organizatorów i uczestników poprzednich imprez. Tylko wtedy krajowa nowinka, którą wciąż są kolejne spotkania ze współczesną kulturą amerykańskich Indian, mają szansę nie tylko nadal rozwijać swoją formułę i poprawiać organizację, ale także przyciągać rosnącą grupę ludzi z Polski i krajów sąsiednich, zainteresowanych spotkaniami typu powwow. I tylko wtedy - nie tracąc tego, co cenne, bo swojskie i oryginalne - polskie powwow będą mogły nadal dążyć stopniowo do indiańskiego oryginału.

Marek Nowocień

Więcej informacji o powwow i fotografii z Międzychodu na stronach www.huuskaluta.com.pl