"Wojny rybackie" - 30 lat po zwycięstwie

Walka współczesnych amerykańskich Indian o swoje traktatowe prawa narodziła się na długo przed okupacją Wounded Knee (1973), a nawet długo przed zajęciem wyspy Alcatraz (1969). Tubylcze plemiona z Północno-Zachodniego Wybrzeża USA już od ponad stu lat bronią swoich praw do łowienia ryb na leżących poza współczesnymi rezerwatami tradycyjnych terenach indiańskich połowów.

Przed przybyciem Europejczyków tubylczy mieszkańcy tego regionu odławiali łososie i pstrągi w całej Cieśninie Puget oraz w rzece Kolumbia i jej dopływach. Coroczne wędrówki łososi na tarło wyznaczały rytm życia gospodarczego, kulturalnego i obrzędowego całych plemion. W serii traktatów wynegocjowanych przez nie z rządem federalnym USA w połowie XIX wieku Indianie oddali większość swoich ziem w zamian za gotówkę, rządową pomoc oraz zachowanie praw do połowów "na wszystkich zwykłych i zwyczajowych terenach i miejscach". Zgodzili się jednak dzielić zasoby z wód leżących poza granicami rezerwatów z białymi przybyszami. Uspokojeni przez rządowych negocjatorów traktatu z 1855 roku, że "ten papier zapewnia wam ryby", łowili je nadal tam, gdzie dotąd.

Pod koniec XIX wieku rosnący napływ osadników i rybaków ograniczył dostęp Indian do zwyczajowych miejsc połowów. W latach 20. XX wieku do komercyjnych rybaków dołączyli łowiący dla sportu wędkarze, a w latach 30. i 40. Korpus Inżynieryjny i prywatne firmy wybudowały w basenie rzeki Kolumbii około 300 większych i mniejszych zapór, przecinających tradycyjne szlaki wędrówek łososi. Swoje piętno na populacji ryb odcisnęły też: rozwój rolnictwa, przemysłu i wyrąb drewna nad rzekami Północnego Zachodu.

Pomimo protestów rządowych agencji, branży rybackiej, środowisk wędkarzy i części ekologów, Indianie zainicjowali procesy sądowe i tzw. "fish-ins" - demonstracyjne połowy ryb sprzeczne z prawem stanowym, ale zgodne z historycznymi traktatami. Wyroki sądów z końca lat 60. i lat 70. jednoznacznie potwierdziły prawo tubylczych plemion do połowów ryb w zwyczajowych miejscach. Zamykająca serię procesów tzw. decyzja Boldta z 1974 roku (jak nazwano sprawę USA przeciwko stanowi Waszyngton) ostatecznie przyznała rację Indianom, ale wzbudziła też liczne kontrowersje.

Wzburzeni wyrokiem sędziego George'a Boldta biali rybacy zainicjowali głośną kampanię przeciwko decyzji potwierdzającej prawo Indian do odławiania 50% ryb, które mogłyby przepływać przez ich tradycyjne tereny. Przez kolejne lata środowiska ludzi żyjących z połowu i przetwórstwa ryb protestowały w sądach, miejscach publicznych i na indiańskich łowiskach, niejednokrotnie prowokując gwałtowne starcia i bójki. Odważny i sprawiedliwy (republikański skądinąd) sędzia Boldt stał się celem niewybrednych ataków, protestów i petycji.

Przez 30 lat, które minęły od czasu decyzji sędziego Boldta rozgorączkowane nastroje uległy pewnemu uspokojeniu. Obecnie spory Indian i komercyjnych rybaków w większości wypadków rozstrzygane są polubownie. Wdrożono procedury mające na celu długofalową ochronę populacji łososia. Ale ponieważ nie ustają próby zweryfikowania historycznych postanowień (w latach 80. powstała np. antyindiańska tzw. Sieć Dzikiej Przyrody i Ochrony Łososia SPAWN), w walce o obronę indiańskich praw rybackich na Północnym Zachodzie jednoczą się traktatowe plemiona, grupy obywatelskie, organizacje ekologiczne, sportowe i religijne, władze stanowe i agencje zarządzające zasobami naturalnymi.

Podobne spory trwają od lat także nad Wielkimi Jeziorami, gdzie Czipewejowie znad Jeziora Górnego i kilka innych plemion walczą wciąż o potwierdzenie swoich traktatowych praw do polowań, połowów i zbieractwa na leżących poza rezerwatami tradycyjnych terenach Indian ze stanu Wisconsin. Tam kluczowym wyrokiem sądowym, porównywalnym często z historyczną decyzją Boldta, było orzeczenie sędziego Voighta z 1983 roku, potwierdzające co prawda traktatowe prawa Czipewejów, ale i budzące do dziś podobne kontrowersje.

 

Marek Nowocień