Tubylcy głodują w Genewie



Sześcioro tubylców z Kanady, USA, Meksyku i Gujany wzięło udział w trwającej 4 dni głodówce, która miała miejsce podczas odbywającego się na przełowie listopada i grudnia 2004 roku 10. posiedzenia Międzysesyjnej Grupy Roboczej ds. Projektu Deklaracji Praw Ludów Tubylczych. Nazywana duchowym postem głodówka odbywała się, za zgodą gospodarzy z genewskiej siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych, w sali posiedzeń plenarnych. Jej głównym celem było zwrócenie uwagi opinii światowej na trwające od lat wysiłki niektórych państw w celu spowalniania i utrudniania postępu prac nad projektem Deklaracji Praw Ludów Tubylczych.

Prace nad niezwykle ważnym dla ludów tubylczych projektem Deklaracji, prowadzone w ramach Komisji Praw Człowieka ONZ przez specjalną Grupę Roboczą, miały się zakończyć w 2004 roku, wraz z końcem Pierwszej Międzynarodowej Dekady Ludów Tubylczych (1995-2004). Tymczasem nieustępliwe stanowisko delegatów władz kilku państw - zwłaszcza Wielkiej Brytanii, USA, Kanady, Australii i Rosji – sprawiło, że w ciągu kilku lat uzgodniono tekst zaledwie dwóch z czterdziestu pięciu artykułów projektu, a ostatnio dialog na temat Deklaracji praktycznie ustał.

Protest przedstawicieli ludów tubylczych miał też zwrócić uwagę na niedoskonałości zbiurokratyzowanego procesu podejmowania decyzji w ramach ONZ i skłonić tak przedstawicieli negocjujących stron, jak i urzędników Organizacji do większej aktywności i skuteczności w pracy nad projektem oczekiwanym przez ponad 300 milionów tubylców z ponad 70 krajów świata. Uczestnicy duchowej głodówki skarżyli się na skromne efekty upływającej właśnie Dekady Ludów Tubylczych podkreślając, że podczas gdy dyplomaci odmawiają uznania zbiorowych praw ludów tubylczych, to setkom tych ludów każdego dnia grozi utrata ziemi i jej bogactw, dyskryminacja i rasizm, niszczenie środowiska i choroby społeczne, globalizacja i wiele innych zagrożeń.

Gdy tylko informacja o pełnej determinacji i poświęcenia akcji tubylców dotarła do opinii publicznej, spotkała się ona z żywą reakcją wielu grup i organizacji tubylczych i pozarządowych. Wyraziły one swoje poparcie zarówno dla celów, jak i dla pokojowych metod protestujących, przesyłając do siedziby ONZ w Genewie ponad siedemset faksów i emaili.

Głodówkę tubylcy postanowili zakończyć dopiero w odpowiedzi na apel specjalnego przedstawiciela Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, którym był polski szef jednego z działów Komisji, Dzidek Kędzia. Spotkał się on z protestującymi, wysłuchał ich postulatów i opinii oraz obiecał “konkretne i pozytywne działania” - w tym współpracę z delegatami ludów tubylczych, mającą uniemożliwić przyjęcie jakiegoś “rozwodnionego” projektu Deklaracji, który odbiegałby od oryginalnego projektu z 1994 roku, jeśli nie zyska on pełnej akceptacji ludów tubylczych.

Uzgodniono przekazanie Wysokiemu Komisarzowi pisemnego raportu podsumowującego troski tubylców i przebieg akcji. Zaplanowano też zpotkanie protestujących z pracownikami Biura Komisji Praw Człowieka, które ma odbyć się przed kolejnym wiosennym posiedzeniem Komisji i być poświęcone możliwościom zwiększenia roli tubylców w Grupie Roboczej pracującej nad projektem Deklaracji Ludów Tubylczych (jeżeli prace tej Grupy zostaną wznowione).

Duchowy post i cały tubylczy protest w Pałacu Narodów zakończyła lakocka ceremonia dziękczynna za pozytywne rezultaty akcji, kóre zdaniem jej uczestników “znacznie przewyższyły oczekiwania”. W ten tradycyjny sposób podziękowano licznym osobom, grupom i organizacjom, które w różny sposób pomagały w tym niecodziennym proteście (w wielu częściach świata odbyły się m.in. tubylcze demonstracje i głodówki solidarnościowe).

W wydanym na koniec oświadczeniu uczestnicy duchowego postu napisali m.in.: “Bracia i Siostry, jesteśmy w tym wielkim domu, lecz nie jest to nasz dom. Jesteśmy w Pałacu, w którym powstają dokumenty dla ludów, ale nie dla naszych ludów tubylczych. Otwierają nam drzwi, ale nie otwierają uszu i serc. Cóż możemy zrobić? Możemy zrobić wiele – nawet strajk głodowy. Ale jednego zrobić nam nie wolno – nie wolno nam nigdy zrezygnować z naszych praw.”


Cień


więcej na ten temat w Piśmie Przyjaciół Indian “Tawacin” nr 69 (1/2005)