Zlot, hmm

Przede wszystkim szkoda, że się skończył, ale wszystko, co piękne szybko się kończy. W tym roku nawiązałam mnóstwo nowych znajomości i mam nadzieję, że się nie skończą tak szybko jak Zlot. Wyjazd na tegoroczny Zlot planowałam już po powrocie z ubiegłorocznego, czyli od roku. Było kilka sytuacji, które utrudniały mi wykonanie tego postanowienia, ale jednak się udało, z czego bardzo się cieszę. 

Dla mnie Zlot to nie tylko spotkanie Przyjaciół Indian, ale również spotkanie własnych przyjaciół i poznawanie nowych, od których możemy się wiele nauczyć. Zlot to także odpoczynek od tego świata, który nas otacza i bardzo często przytłacza, ucieczka w świat przyjaciół, miłości, wzajemnego szacunku i pomocy. To także okazja do nauki i pogłębiania swojej wiedzy. Tym wszystkim jest dla mnie Zlot. Czyli jak to powiedział Leopold Staff: "Nic, a jakże dosyć...".


Myślę, że podobnie jak wielu zlotowiczów obawiałam się troszkę tego Zlotu. Ale okazało się, że nie było się, czego bać; moje ukłony dla Organizatora! Również dziękuję Tipi Dobrej Kawy za tańce i za śpiew, śpiew, który poruszał duszę aż do samych jej najskrytszych zakątków. Dziękuję Wszystkim za to, że uczynili ten Zlot tak pięknym. 

Pozdrawiam, Ola i moje zdjęcia dla Was :D