Indian Market w Santa Fe

 

Lu Ann Tafoya i jej prace nagrodzone podczas Indian Market 2003. (Foto Co. L.A. Shively / Indian Country Today)

Niemal sto tysięcy gości odwiedziło w ostatni weekend sierpnia 82. Indian Market w Santa Fe, w Nowym Meksyku, zostawiając tam od 150 do 200 milionów dolarów. W dorocznych targach, sponsorowanych przez Południowo-Zachodnie Stowarzyszenie Indiańskiej Sztuki (SWAIA), wzięło udział ponad tysiąc tubylczych artystów ze stu plemion, prezentujących współczesne wyroby rzemiosła i dzieła sztuki inspirowane dziedzictwem swoich przodków. 70 młodych artystów było na Indian Market pierwszy raz.

Chociaż po spowodowanym tragedią z 11 września ubiegłorocznym załamaniu liczba gości targów ponownie wzrosła, to ich sukces handlowy był w tym roku umiarkowany. Brak było części najwyżej cenionych tubylczych artystów, na skutek obaw związanych z wojną w Iraku nie dopisali też goście zagraniczni. Jednak, jak co roku, nie brakowało towarzyszących tradycyjnym indiańskim targom atrakcji związanych z nowymi mediami i nowoczesnymi formami prezentacji tubylczego dorobku artystycznego.

Muzycznym wydarzeniem targów był odbywający się po raz dziewiąty koncert "Native Roots and Rythms" a głównym bohaterem multimedialnego wieczoru był "Artysta Roku 2002" Robert Mirabal z Puebla Taos i jego liczni muzyczni przyjaciele.

Wielu widzów oklaskiwało Konkurs Mody Tubylczej dla mężczyzn i kobiet w 17 tradycyjnych i współczesnych kategoriach strojów wykreowanych przez tubylczych projektantów mody (występujący musieli udowodnić swe indiańskie pochodzenie oraz pokrewieństwo z którymś z wystawców na Indian Market). Liczną widownię zgromadził też trzeci Festiwal Filmów Tubylczych, na którym zaprezentowano blisko 30 nowych filmów fabularnych i dokumentalnych (zob. relacja obok).

Nagrodę "the Best of Show" na Indian Market 2003 otrzymała garncarka z Puebla Santa Clara, Lu Ann tafoya. Garncarka w ósmym pokoleniu i córka uznanej garncarki Margaret Tafoya), Lu Ann przekazuje swe umiejetności córce i synowi, którzy także wystawiali swoje prace w Santa Fe. Opłaceni przez jednego z kolekcjonerów dzieł sztuki dwaj mężczyźni koczowali całą noc, by zapewnić sobie pierwszeństwo w zakupie dzieła Lu Ann "Water Serpent". Z kolei za lalkę Katchina, wykonaną przez Ronalda Honyouti, artystę z plemienia Hopiów, już w pierwszym dniu targów zapłacono 12000 dolarów.

Indian Market XXI wieku coraz mniej przypomina jarmarki sprzed pół wieku, na których Maria Martinez z Puebla Santa Clara sprzedawała swe słynne już wtedy w całym kraju czarne błyszczące garnki i dzbanki. Nie bez powodu mottem tegorocznego Indian Market było "Tradycja i innowacja". Jak zauważył Apacz Douglas Miles, który maluje współczesne indiańskie dzieci na papierze i płótnie (i sprzedaje młodym skate'om deski malowane w indiańskie wzory) - "Nie wszyscy nosimy skóry i paciory. Wszystkie kultury ścierają się, zmieniają i rozwijają." I tak też dzieje się z kulturami tubylczych Amerykanów.

Cień

Festiwal Filmowy w Santa Fe